Patrycja Spychalska o nominowanej do półfinału „Angelusa” powieści Ádáma Bodora „Ptaki Wierchowiny”.
Miejsce, w którym rozgrywa się akcja powieści Ádáma Bodora można usytuować jako leżące w pewnej odległości od Lwowa oraz Transylwanii. Język węgierski – utożsamiony w tej opowieści z Siedmiogrodem – pojawia się jako figura tęsknoty i przygody. Tyle, że w zasadzie nie jest to ważne, bo tego „miejsca” nie ma. Jest to koniec świata, który został naszkicowany z charakterystycznych dla regionu elementów krajobrazu, ale w swej całości stanowi surrealistyczny i autonomiczny wszechświat. Korzystając z filmowych zapożyczeń można powiedzieć – oto nasze własne Miasteczko Twin Peaks. Podobnie czarujące i podobnie straszne.
Z filmowym projektem autorstwa Marka Frosta i Davida Lyncha „Ptaki Wierchowiny” mają wiele wspólnego. Oto dialogi i sytuacje, w których znajdujemy bohaterów – czasem absurdalne, zupełnie oderwane od osi głównej narracji (choć samą zagadką powieści jest już to, aby czytelnik zdecydował – co tak naprawdę opowiada narrator i co się wydarzyło?), nasączone ironią lub gruboskórnym humorem. Sposób narracji Bodora i opisywany przezeń świat automatycznie przywołuje prozę Gabriela Márqueza, jednak nie można w tym wypadku mówić o prostym zapożyczeniu recepty na „realizm magiczny”. Bodor operuje własnym językiem, często też igra z czytelnikiem, kiedy to wychodząc od subtelnego opisu wrzuca nagle odbiorcę w kuriozalną albo brutalną rzeczywistość jaka rozgrywa się z udziałem bohaterów. Zresztą żadna z opisywanych postaci „Ptaków Wierchowiny” nie daje się łatwo sklasyfikować. Powieść ma swego głównego narratora, ale jego rola i emocje nie są kluczowe wobec całości. Podobną trudność stanowi osadzenie powieści w czasie. Język i warunki mogą wskazywać na odległą przeszłość, ale to tylko pozory, bo na równych prawach pojawiają się odniesienia do czasu teraźniejszego – narzędzia, urządzenia, powiedzonka, czy nazwany wprost wiek XXI.
O czym opowiadają zatem „Ptaki Wierchowiny”? To historia pewnej osady kierowanej przez pewnego brygadiera Anatola Korkodusa, której głównym skarbem są wody termalne. Narratorem opowieści jest dawny rezydent domu poprawczego, podopieczny Korkodusa, który już jako człowiek dorosły wraca do czasu, w którym życie osady zaczęło podlegać dezintegracji. Zagłada wiąże się oczywiście z pewnymi znaczącymi wydarzeniami i postaciami, które stanowią forpocztę nieuchronnego, a te są odczytywane i interpretowane przez bohaterów w kategoriach symbolicznych. Do tej właśnie kategorii należy zniknięcie ptaków z całej okolicy. I to wydarzenie łączy się z innym, ważnym, wątkiem – poczuciem zagrożenia i obecnością innych. Ci inni to część struktury, którą można przedstawić jako element sił totalitarnych. Ich obecność znajduje się w organizacji osady, raportach, widmowych delegacjach nawiedzających krainę, a wreszcie w samej postaci Korkodusa, który jest przedstawicielem systemu, a w końcu i jego ofiarą. Bo powracającym wątkiem jest chwila końca brygadiera – a dokładnie jego aresztowanie. To nieuchronne poddanie się machinie systemu, bez nazwy i bez przyczyny, koresponduje z wizją Franca Kafki w „Procesie”. Charakterystyczny jest też opis samego aresztowania i osób w nie zaangażowanych. Oto przygotowany na tę chwilę bohater oczekuje na znak, posłańcem reprezentującym system okazuje się jego pomocnik biurowy Balwinder – „człowiek do wszystkiego w lokalnych urzędach”. To on informuje Korkodusa o aresztowaniu. Ujawnienie się Balwindera nie oznacza jednak, że system nareszcie się ujawnia i pozwala na opisanie, a przez to na rozpoznanie. Ten sam człowiek powraca następnego poranka do siedziby aresztowanego brygadiera, ponownie wchodząc w swą dawną rolę pomocnika-popychadła, toczy nawet dialog z narratorem (świadkiem nocnych wydarzeń) na temat „zniknięcia” brygadiera. Jakby nic się nie wydarzyło. W ten sam styl wchodzi narrator. Po prostu są pewne sprawy, na temat których się nie rozmawia i których się nie nazywa.
„Ptaki Wierchowiny” można interpretować na wiele sposobów. A to szukając w nich realistyczno-magicznej opowieści o pewnym nieistniejącym regionie Europy Środkowej, albo próbując identyfikować ważność bohaterów i wydarzeń dla osi narracji lub nawet traktować poszczególne epizody jako skończone zabawne, gorzkie lub straszne historie. Można też odnaleźć w tej historii pewien model obecności totalitaryzmu i zachowania w strukturze hierarchii i władzy. Niezależnie od wybranej optyki czy też poszukiwania klucza do powieści Bodora, proponowana przez pisarza historia jest bardzo wciągająca.
Patrycja Spychalska
Ádám Bodor „Ptaki Wierchowiny”, przekład Elżbieta Cygielska, Wydawnictwo Czarne 2014