Ukazała się nowa książka Krzysztofa Marii Załuskiego – „Imigranci” (Oskar).
I jest to zarazem powrót Załuskiego do głównej pasji literackiej – emigracji, zarówno przestrzennej, jak i mentalnej.
Jednocześnie jest to jeden z najbardziej drastycznych i pesymistycznych tekstów, jaki w ostatnich latach ukazał się na polskim rynku wydawniczym… Co istotne – te historie opowiedziane zostały nie po to, żeby epatować okrucieństwem. Raczej aby stawiać pytania stare jak świat, na które ludzie wciąż nie znaleźli dobrej odpowiedzi. Czy życie ma sens, a jeśli tak, to co ów sens naszemu życiu nadaje? Autor Imigrantów, jeśli nawet udziela odpowiedzi, to robi to w sposób ostrożny – nie ofiarując czytelnikom ukojenia. Świat opisywany przez Załuskiego jest światem pod pustym niebem. Jego diagnoza jest bardzo bliska filozoficznemu egzystencjalizmowi. Piekło to inni, albo my sami. Książka Załuskiego nie jest przyjemna, to fakt. A jednak warto ją przeczytać, tylko potem dobrze jest pójść na wódkę.
Krzysztof Maria Załuski debiutował w 1980 roku opowiadaniem w Polskim Radio Gdańsk. Wydał trzy książki w języku polskim: zbiór opowiadań „Tryptyk bodeński” (1996) oraz dwie powieści: „Szpital Polonia” (Obserwator, 1999) i „Wypędzeni do raju / Aussiedlerblues” (Maszoperia Literacka, 2010). Na motywach „Aussi” – jednego z opowiadań „Tryptyku bodeńskiego”, TVP zrealizowała film „Wszyscy jesteśmy obcy” (reż. Krzysztof Magowski seria „Współczesna proza polska”, 1996). W roku 2000 ukazała się także niemiecka edycja debiutanckiego zbioru – „Bodensee Triptychon”, (Dr. Tibor Schäfer Verlag, 2000, przekład Henryk Bereska i Agnieszka Grzybowska.
W latach 1992–1998 redagował i wydawał kwartalnik literacko-artystyczny „Bundesstrasse 1”, współpracował także z szeregiem pism w Niemczech i w Polsce.