„Głos Rosji” przypomina znany artykuł Aleksandra Sołżenicyna.
Sam jestem w zasadzie na połowę Ukraińcem i we wczesnym dzieciństwie rosłem przy dźwiękach ukraińskiej mowy. A w gorzkiej Białorusi spędziłem większą cześć lat frontowych i do przenikliwości pokochałem jej ubóstwo i potulny naród. Do tych i drugich zwracam się nie jak obcy, ale jak swój.
Tak, nasz naród został podzielony na trzy odgałęzienia jedynie z powodu groźnego nieszczęścia mongolskich najazdów i polskiej kolonizacji. To wszystko wymyślone niedawno kłamstwa, że niemal od IX wieku istniał oddzielny naród ukraiński z oddzielnym nierosyjskim językiem. My wszyscy wywodzimy się z drogocennego Kijowa, „skąd i ruska ziemia wywodzi się”, według kroniki Nestora, skąd i rozprzestrzeniło się chrześcijaństwo. Ci sami książęta rządzili nami: Jarosław Mądry podzielił między synów Kijów, Nowogród i wszystkie ziemie od Czernihowa do Riazania, Muromu i Biełooziera; Włodzimierz Monomach był jednocześnie kniaziem kijowskim i rostowsko-suzdalskim; i taka sama jedność w służbie metropolitów. Naród Rusi Kijowskiej zbudował Księstwo Moskiewskie. Na Litwie i w Polsce Białorusini i Małorusini uważali się za Rosjan i walczyli z polonizacją i katolizacją. Powrót tych ziem do Rosji funkcjonował w świadomości wszystkich jako zjednoczenie.
Tak, bolesne i wstydliwe jest przypominanie o dekretach za czasów rządów Aleksandra II (1863-1976) o zakazie używania języka ukraińskiego w publikacjach, a później i w literaturze. Ale nie potrwało to długo. I było to z tych skostniałych mrokach średniowiecza zarówno w państwowej, jak i cerkiewnej polityce, które przygotowywały upadek rosyjskiego systemu państwowego.
Ale i awanturniczo-socjalistyczna rada z 1917 roku powstała w wyniku porozumienia polityków, a nie z wyboru narodu. I kiedy, wychodząc z federacji, ogłosiła odłączenie się Ukrainy od Rosji nie zapytała narodu o zdanie.
Już miałem okazję udzielić odpowiedzi ukraińskim nacjonalistom na emigracji, którzy wtłaczają Ameryce, że „komunizm jest mitem, cały świat chcą zagarnąć nie komuniści, a Rosjanie” (w amerykańskim Senacie już od 30 lat istnieje ustawa, że „Rosjanie” zajęli Chiny i Tybet). Komunizm to taki mit, który i Rosjanie, i Ukraińcy doświadczali na sobie w piwnicach Czeka od 1918 roku. Taki mit, który z Powołża wymiótł nawet ziarno na siew i oddał 29 rosyjskich guberni we władanie suszy i ludobójczego głodu w latach 1921-33. I razem przeżyliśmy komunistyczną kolektywizację bata i rozstrzeliwania. Czy nie jednoczą nas te krwawe cierpienia?
W Austrii jeszcze w 1848 roku mieszkańcy Galicji nazywali swoją Radę Narodową „Główną Radą Ruską”. Ale w oderwanej Galicji, dzięki austriackiej truciźnie, został wyhodowany wypaczony nienarodowy język ukraiński, naszpikowany niemieckimi i polskimi słowami, i pojawiła się pokusa oduczenia Karpatorusinów języka rosyjskiego, i pokusa całkowitego ogólnoukraińskiego separatyzmu, który wśród liderów obecnej emigracji objawia się to prymitywną ignorancją, że św. Włodzimierz „był Ukraińcem”, to niepoczytalną gorączką: niech żyje komunizm, byle unicestwić Moskali!
Pewnie, że nie rozdzielimy bólu za śmiertelne męki Ukrainy w czasach radzieckich. Ale skąd ten zamach: odrąbać Ukrainę ( tam, gdzie nigdy nie było starej Ukrainy, jak Dzikie Pola koczowników – Noworosja lub Krym, Donbas i ledwo nie do samego Morza Kaspijskiego). I jeśli mówimy o „samostanowieniu narodu”, to naród powinien samodzielnie decydować o swoich losach. Bez powszechnego głosowania nie da się tego problemu rozwiązać.
Dzisiaj oderwanie Ukrainy oznacza rozdzielenie milionów rodzin i ludzi: jaka koncentracja ludności. Całe obwody z rosyjską przewagą, tak wiele osób, które nie wiedzą, jaką z dwóch wybrać dla siebie narodowość, ilu z mieszanym pochodzeniem, ile małżeństw mieszanych, które do tej pory nikt nie uważał za „mieszane”. A wewnątrz populacji nie ma nawet cienia nietolerancji między Ukraińcami i Rosjanami.
Bracia! Po co ten brutalny podział! To zamroczenie komunistycznych czasów. Razem przetrwaliśmy czasy radzieckie, razem znaleźliśmy się w tej jamie, razem się z niej wydostaniemy.
I w ciągu dwóch wieków jaka ilość wybitnych postaci na skrzyżowaniu naszych dwóch kultur. Mychajło Drahomanow powiedział: „Niepodzielni, ale i nie zmieszani”. Z życzliwością i radością powinna rozpościerać się szeroko droga dla ukraińskiej i białoruskiej kultury nie tylko na terytorium Ukrainy i Białorusi, ale i Wielkiej Rusi. Bez jakiejkolwiek przeprowadzanej przemocą rusyfikacji (ale i bez przeprowadzanej przemocą ukrainizacji, jak to było pod koniec lat 20. XX wieku), bez niczym nie ograniczonego rozwoju równoległych kultur, zajęć w szkołach prowadzanych w dwóch językach do wyboru przez rodziców.
Słowo do Ukraińców i Białorusinów (napisane i opublikowane w latach 90. XX wieku „Jak mamy zorganizować Rosję?). (za: Głos Rosji)