W najbliższych dniach ukaże się 48 numer krakowskiego magazynu Ha!art. Redakcja znanego z przekory pisma tym razem postanowiła zająć się Europą Środkową.
Zajęła się nią oczywiście po swojemu, tytułując to wydanie pisma „Kelet ( co po węgiersku oznacza wschodni) Fantomy Europy Środkowo-Wschodniej.
Opublikowany na stronie Ha!artu wstęp do numeru wskazuje zaś na to, że jednym z celów redaktorów i autorów tego wydania może być wywołanie skoku ciśnienia u miłośników „środkowoeuropejskości” w wersji kiczowatej, wywiedzionej ze słynnego eseju Milana Kundery „Zachód porwany albo tragedia Europy Środkowej.
Najwłaściwszym słowem do opisu środkowo-wschodniego Europejczyka zdaniem redaktorów jest właśnie kelet , czyli wschodniość, która czyni z nas nieco pocieszne, zakompleksione i tragiczne postacie. Kaja Puto, Zbigniew Rokita, Ziemowit Szczerek, którzy przygotowali to wydanie pisma piszą:
Kelet zajmuje się głównie wyobrażaniem sobie siebie samego. Od stacji Gdynia Główna Osobowa przez dworzec Keleti w Budapeszcie po Stacioni Hekurudhor w Tiranie wszyscy zajmują się głównie kombinowaniem, co by tu zrobić, aby marzenia o „normalnym” kraju stały się ciałem. Słowo „normalny” wstawione jest w cudzysłów dlatego, że ta normalność, jak to normalność, żadną normalnością nie jest; jest tylko kolejnym wyobrażeniem – o normalności właśnie.
Tak więc Polska łamie sobie głowę nad tym, jak stać się „normalnym” krajem Zachodu: z „normalnymi” drogami, płacami, przestrzenią publiczną, polityką, „normalną” historią, w ramach której „normalny”, duży europejski kraj ma, jak wszyscy inni, kolonie, nie jest rozpierdolony na prawie półtora wieku, nie jest morzem błota, tylko motorem światowego postępu. Czesi wyobrażają sobie, że wszyscy się z nimi liczą i że nie są „faraway country”, o którym „nikt nic nie wie”, w związku z czym w sytuacji zagrożenia ratuje się je, jak inne „normalne” kraje typu Francja, Holandia czy nawet Finlandia, a nie zostawia hitlerom roztomajtym na pastwy monachijskie; myślą, że świat nie kojarzy ich tylko z absyntem i zagłębiem porno i że wie, iż Škoda to czeski, a nie niemiecki samochód. Węgrzy marzą o „normalnych”, naturalnych granicach, odpowiednio przykrojonych do ambicji środkowoeuropejskiego mocarstwa; Słowacy – o „normalnej” historii, która sięga głęboko w średniowiecze, a nie marne kilkadziesiąt lat wstecz; Rumuni – o statusie „normalnego” europejskiego kraju, a nie slumsu z trzeciego świata; Serbia o „normalnej” i należnej im wdzięczności Europy za to, że setki lat była przedmurzem chrześcijaństwa i to dzięki niej mogli sobie Petrarka petrarczyć, Da Vinci dawinczyć i Michał Anioł anielić. Rosja marzy o byciu „normalnym” mocarstwem, którego cały świat słucha tak, jak się słucha „normalnych” mocarstw, i którego politykę akceptuje. I tak dalej.
A gdy „normalnie” już Keletowi nie wystarczy, przechodzi na wyższy poziom: wyobraża sobie siebie jako coś wyjątkowego. No bo w końcu kraje, które nie mają nawet „normalności”, muszą sobie jakoś ten brak rekompensować. Tak więc wszyscy jesteśmy „wyjątkowi”
Zestaw tematów i autorów ( min. Ziemowit Szczerek, Małgorzata Rejmer, Martin Pollack, Jędrzej Morawiecki) zapowiada czytelniczą frajdę. Przyglądają się oni mieszkańcom tej „niezwykłej”części Europy z różnych perspektyw. Piszą o ekologii, czeskich koloniach, sporcie w nieuznanych krajach, literaturze…i na kilkadziesiąt innych tematów.
Szczegóły na stronie Ha!artu