Kępiński o Aleksandrze Wacie

Dziennik bez samogłosek Aleksandra Wata warto czytać regularnie, nie tylko po to, by dowiedzieć się, że nie żyjemy w najgorszych czasach ale również dlatego, że nikt lepiej niż Wat nie opowiadał o literaturze, ludziach i ideach – tych upadłych i szlachetnych – pisze Piotr Kępiński.

Naturalnie, podobnie jak w Moim wieku, wiele tutaj resentymentów, ocen na granicy sprawiedliwości, niemniej jednak tym się Wat różni od innych dzienniko-twórcach, że stara się i to bardzo być uczciwym (a nawet brutalnie uczciwym) w stosunku do siebie jak i do znajomych i nieznajomych.
A dar opowiadania Wata jest nieprzemijający. Regularnie raz w roku sięgam po Dziennik i nigdy się nie nudzę, chociaż prawie wszystkie monady tego dzieła znam na pamięć. Trudno się jednak oprzeć interpretacjom, zwłaszcza Dostojewskiego, trudno nie przyznać mu racji kiedy recenzuje malarstwo Lebensteina. Wiele scen zapada w pamięci na długie lata.
Fantastycznie wręcz Wat wreszcie recenzuje sam siebie. Jest szczególarzem jakich dzisiaj już nie ma. Żałuję, że tradycja intelektualnych zapisków w Polsce umarła śmiercią nienaturalną. Pewną nadzieję budzi we mnie twórczość Macieja Meleckiego, który – chyba się nie mylę, podąża drogą Wata i na dodatek robi to świetnie, z wyczuciem, z tym z lekka staromodnym sznytem, bez kompleksów, z wielką wrażliwością. Jego Gdzieniegdzie winno być kontynuowane, takich książek brakuje.
Dziennik bez samogłosek będący w istocie dopełnieniem Watowskiego „pamiętnika mówionego” – „Mojego wieku” składa się z trzech części, które powstały w różnym czasie.
„”Moralia” Wat zaczął pisać w początkach lat pięćdziesiątych. Są one rodzajem pisarskiego notatnika, rejestrującego ulotne myśli, aforyzmy, anegdoty, ale też głębokie uogólnienia na temat kondycji ludzkiej. Drugi chronologicznie, i zarazem nadający tytuł całości, „Dziennik bez samogłosek” obejmuje teksty powstałe w latach 1963-1965, a więc podczas pobytu Wata w Paryżu i w Berkeley. I wreszcie trzecie w porządku „Kartki na wietrze” to zapiski z ostatnich lat życia poety (1966-1967). „Cała późna proza Wata”- pisał w swej monografii Tomas Venclova- „może być postrzegana jako wielki monolog, który rozwija się wokół przemożnych tematów totalitaryzmu, cierpienia, sumienia i śmierci. Bez względu na to, czym Wat pisał, jakie teksty i jakie tych tekstów skojarzenia przywoływał (…), cokolwiek napisał, odnosi się do jednego z tych wielkich tematów – często do wszystkich naraz.””