Życiowe rady Magdaleny Samozwaniec

Trzymajmy się! Życiowe rady dla starych i młodych Magdaleny Samozwaniec w Iskrach.

Spostrzeżenia pierwszej damy polskiej satyry zawarte w nieznanej dotąd książce pisarki zaskakują swoją aktualnością. Okazuje się, że to, co było bolączką naszego społeczeństwa prawie pięćdziesiąt lat temu, nadal jest aktualne! Magdalena Samozwaniec, córka Wojciecha Kossaka, młodsza siostra poetki Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, wskazuje celnie na wiele polskich przywar. Publikacja – opracowana przez Rafała Podrazę, uznanego za jednego z najlepszych znawców rodziny Kossaków w kraju – roi się więc od rad i porad.
Czy warto się uczyć? Czy warto się bogacić? Czy warto mieć dzieci? Mnóstwo nieoczywistych pytań i zaskakujących odpowiedzi.
Książka ukazuje się w 45. rocznicę śmierci pisarki. Jest także, co zaznacza Rafał Podraza, jego ostatnią publikacją poświęconą Kossakom, stąd w posłowiu odpowiedzi na wiele pytań, które zadawali mu przez lata czytelnicy. Ponadto zawiera dużo nieznanych zdjęć rodzinnych Kossaków i niepublikowany dotąd młodzieńczy wiersz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

Magdalena Samozwaniec sama pisała o sobie: „Urodziłam się w roku podówczas jesz­cze pańskim, w sa­mą noc św. Bartło­mieja, co mojej mat­ce było trochę nie na rękę, ponieważ zwykła była nazy­wać swoje córki imieniem świętej lub świętego, który na ten dzień wypadał. Pamiętam, że noc była wówczas dżdży­sta i wiatr hulał za kominem jak słyn­ny świerszcz Dicken­sa. Nasza rodzina, nawiasem mówiąc, była tak stara, że nie było jej jeszcze w herbarzu Niesieckiego, mimo to mama wycho­wywała nas w duchu demokratycznym, co mi się w mojej późniejszej karierze bardzo przydało. By­łam, jak i moje rodzeństwo, tak zwanym „cudow­nym dzieckiem” i mając cztery lata pisałam już na murze naszej posesji w Krakowie bezbłędnie różne krótkie wyrazy, za co dostawałam od mamusi po łapach. „To dziecko źle skończy — mawiała — go­towa zostać pisarką”. I rzeczywiście, ledwo tro­chę podrosłam, talent pisarski zaczął mnie rozpie­rać. Więc najpierw powstała parodia słynnej pi­sarki Heleny Mniszek pt. Na ustach grzechu, która otwarła mi drogę do sławy; następnie sukcesy szły już jedne za drugimi.
Potem pierwsze zamążpójście, kariera dyploma­tyczna męża, zagranica, królowie i książęta rzuca­li mi pod nogi pęki róż („Maréchal Niel”), cukry i frukty. Ale to nie zadowalało mojej ambicji, pragnęłam zostać sławną pisarką, a przy tym tęskniłam do ciszy i spokoju ukochanej Kossakówki.
Po drugiej wojnie światowej zabrałam się znów ochoczo do pracy. Dzieło mojego życia — wspo­mnienia pt. Maria i Magdalena — doczekało się pięciu nakładów i stało się bestsellerem (według określenia Przybosia „pokupnicą”). Wszystkie inne moje powieści są również wyczerpane; trudno, ta­ki już nasz los — pisarzy popularnych”.