Zmarł Tomasz Burek (1938-2017), wybitny krytyk literacki, eseista i literaturoznawca. Jako krytyk literacki Burek debiutował w 1957 roku recenzją z przedstawienia Don Juana Moliera zatytułowaną Nie ma Moliera. Od 1961 roku systematycznie współpracował z Twórczością. W latach 1968–1970 współredagował młodoliteracki periodyk „Orientacja”, w 1972 roku „Nowy Wyraz” (był zastępcą redaktora naczelnego).
W 1970 roku zaczął pracę naukową w IBL PAN jako asystent. Opublikował wówczas książki „Zamiast powieści” (1971) i „Dalej aktualne” (1973). W 1980 obronił pracę doktorską „Krytyka literacka w dwudziestoleciu międzywojennym” i został zatrudniony w IBL jako adiunkt.
W 1976 roku podpisał protest przeciw planowanym zmianom w Konstytucji PRL „Memoriał 101”; od tej pory brał udział w działaniach opozycji demokratycznej. Jesienią 1977 roku wykładał na tzw. Uniwersytecie Latającym. W ramach serii Zeszyty Towarzystwa Kursów Naukowych opublikował w drugim obiegu rozprawę „Jaka historia literatury jest nam potrzebna?” (1979).
Współpracował z wychodzącymi poza cenzurą czasopismami: „Nowy Zapis”, „Kultura Niezależna”, „Almanach Humanistyczny” oraz londyńskim „Pulsem”.
Był współautorem syntezy przygotowanej w IBL PAN „Literatura polska 1918-1975.” Opracował również szereg sylwetek do wydawnictwa „Obraz literatury polskiej XIX i XX wieku”.
Maciej Urbanowski pisał o Burku w Rzeczpospolitej: „Poza cenzurą ukazuje się w 1987 roku tom „Żadnych marzeń”, w którym po raz pierwszy tak silnie zabrzmiały tony rozczarowania krytyką literacką i nowoczesną literaturą. Silnie z tym kontrastował zachwyt dla obrony „starych zaklęć ludzkości” w poezji Zbigniewa Herberta, o którym traktował zamykający tom esej. W słynnym tekście „Jaka historia literatury jest nam dzisiaj potrzebna?” Burek akcentował zresztą, że jedną z cech konstruktywnych polskiej literatury jest religijność i poddawał pod rozwagę myśl Chlebowskiego, że wszyscy najwybitniejsi przedstawiciele umysłowości polskiej XIX wieku są „nie tylko chrześcijanami, lecz i katolikami zarazem”. Swoista rehabilitacja, a nawet absolutyzacja metafizycznego fundamentu kultury jeszcze bardziej wyraźna była w opublikowanych w 1999 roku książkach „Dziennik kwarantanny” oraz „Dzieło niczyje”. Pierwszą, zbiór felietonów publikowanych głównie w „Gazecie Polskiej”, otwierało wyznanie „pragnienia ładu”, zaświadczone listą 13 „dzieł wiecznych”, od Biblii po „Martwe dusze” Gogola, z charakterystyczną nieobecnością utworów XX-wiecznych. Burek tłumaczył, że w sytuacji, gdy świat wyszedł z normy, potrzebne są księgi, za którymi stoi powaga oraz autorytet tradycji. Dlatego też krytycznie pisał o współczesnej kulturze „rozpuszczania klasycznych i nieprzetrawionych wartości w lekkostrawnej papce”, żartował na temat „lewoskrętnych odruchów” Miłosza, kpił z prozy Tokarczuk i poezji Świetlickiego, entuzjazmował się „Nie wierz nikomu” Czycza oraz „Madame” Libery, zwracał uwagę na debiuty Wencla, Michalskiego, Lisickiego, Woźniaka, docenił wagę powieści Janusza Krasińskiego, wracał do Herberta. Wszystko to stało w ostrej kontrze wobec tego, co wypadało pisać w poprawnej politycznie krytyce literackiej III RP”.