Artyści a władza – wariant rosyjski

Patrycja Spychalska o znakomitej książce Sołomona Wołkowa „Czarodziejski chór. Historia kultury rosyjskiej od Tołstoja do Sołżenicyna” opisującej relacje artystów i kolejnych władców Rosji.

***

We wstępie do swojej książki Sołomon Wołkow zaznacza, że kultura i polityka zawsze były nierozdzielne. Wybrawszy taką perspektywę autor prezentuje stuletni dorobek artystyczny Rosji w kontekście ścisłych związków twórców z władzą. Podróż rozpoczyna się u schyłku carskiej Rosji, następnie mamy I wojnę światową, rewolucję, sowieckie porządki, stalinizm, Chruszczowa i następujących po nim genseków. „Czarodziejski chór” to opowieść niezwykła i wymagająca – bo bez znajomości dzieł omawianych artystów oraz ich losów trudno będzie zrozumieć wzajemne i skomplikowane relacje sztuki i władzy.

Niewątpliwą zaletą książki Wołkowa jest to, że prezentując dorobek kulturalny Rosjan nie skupia się tylko i wyłącznie na wybranej dziedzinie. Autor – dziennikarz i muzykolog, na równych zasadach wprowadził do swojej narracji poetów, kompozytorów, reżyserów teatralnych, malarzy, prozaików, dramatopisarzy, solistów operowych i aktorów. Dzięki temu powstał portret żywy i frapujący kluczowych środowisk artystycznych, które miały olbrzymi wpływ na wizerunek Rosji za granicą – zarówno za czasów cara Mikołaja II, jak i w kolejnej odsłonie – sowieckiego imperium czy wreszcie w okresie pierestrojki. Innym ważnym tematem jest pozycja twórców w obrębie własnego społeczeństwa. Kto wzbudzał emocje i stawał się obiektem kultu, a kto wypadał z gry i dlaczego.

Punktem wyjścia dla Wołkowa jest prezentacja dwóch gigantów literatury – Lwa Tołstoja i Antona Czechowa. To ich pozycja i koncepty wpływały nie tylko na rzesze czytelników czy publiczność teatralną skupioną wokół sceny MChAT-u, ale też oddziaływały na polityczne postawy i wybory. Jeśli w przypadku Tołstoja to oddziaływanie było czytelne – publiczne listy, krytycyzm w stosunku do carskiej władzy i cerkwi, to Czechow starał się trzymać na uboczu politykowania. Jednak, to właśnie po premierach jego sztuk odbywały się spotkania z udziałem krytyków tłumaczących widzom konteksty przedstawienia, a dyskusje te przenosiły się nierzadko poza mury teatru. Kolejną ważną postacią jest Maksym Gorki. Błyskotliwy pisarz, którego potencjał docenili rosnący w siłę marksiści. Interesująca jest artystyczna i polityczna droga Gorkiego. Kiedy komuniści przejęli władzę Gorki cieszył się uznaniem i miał ugruntowaną pozycję. Znał też liderów rewolucji – Lenina i Dzierżyńskiego. Jednak początkowo przyjął nowy ustrój z niechęcią. Więcej przebywał za granicą (m.in. ze względów zdrowotnych), jednak w finale zdecydował się na powrót stając się czołowym literatem reżimu i osobą wpływową.

Do prądów artystycznych, które zyskały (przez jakiś czas) dzięki władzy komunistów była rosyjska awangarda i futuryści. Co ciekawe, Wołkow zauważa, że w latach 1918-1919 była to grupa marginalna. Zmiana nastąpiła dzięki zaangażowaniu Ludowego Komisarza ds. Oświaty Anatolija Łunaczarskiego. Nowa władza potrzebowała wsparcia i zaangażowania sztuki. Jednak większość „centrowych” twórców wahała się lub grała na zwłokę kierując się zasadą „zachować cnotę i rubelka zyskać”. Tymczasem futuryści, aktywni społecznie i dążący do zmian na wszystkich polach byli otwarci na eksperyment. W ten sposób na kilka lat zdominowali nie tylko oficjalną estetykę, ale też instytucje w tym edukację artystyczną. Czy bolszewicy cenili awangardę? Cytaty z listów i pamiętników, które przytacza Wołkow pokazują raczej podejrzliwość i dystans, a nawet ironię wobec nowatorów. Po wciągnięciu w machinę systemu skorzystali finansowo (władza łożyła sowicie na realizację artystycznych projektów), a następnie zostali skutecznie wyzyskani i wypluci na margines w momencie kiedy to realizm socjalistyczny stał się oficjalnym kierunkiem sztuki radzieckiej. W tym kontekście decyzja o tym, aby pośmiertnie namaścić Włodzimierza Majakowskiego na wieszcza sowieckiej Rosji – co uczynił Stalin, zakrawa na ironię. Wyróżnienie oznaczało w tym przypadku kres wpływów awangardy.

Kolejne dekady wprowadzają na scenę kulturalną ZSRR nowych twórców, którzy z różnym powodzeniem próbują układać swoje relacje z polityką. Wołkow nazwał tą część swojej opowieści „odwilże i przymrozki”. Jest więc popularny poeta Jewgienij Jewtuszenko, Bułat Okudżawa i świat książek rosyjskich pisarzy wydawanych na zachodzie, które powoli docierały nielegalnie do ZSRR (głównie do dużych miast), są też spektakularne sukcesy muzyków i wirtuozów na zagranicznych scenach. Wyzwaniem staje się twórczość Aleksandra Sołżenicyna. Pisarz najpierw korzysta z odwilży, kiedy to udaje się opublikować opowiadanie „Jeden dzień Iwana Denisowicza”. Zyskuje zainteresowanie, ale szybko ściąga na siebie kłopoty. Rozliczenie z sowiecka historią i historie o łagrach nie mogły zyskać akceptacji władzy. Sołżenicyn, uhonorowany literackim Noblem zostaje wydalony z kraju (starania o nagrodę Nobla to interesujący wątek w opowieści Wołkowa, który prowadzi od Iwana Bunina, przez Borysa Pasternaka do Michaiła Szołochowa, zwłaszcza w kontekście dlaczego Vladimir Nabokov nie otrzymał Nagrody). Na emigrację decyduje się również wielu innych artystów – np. nie wracając z tourne. Tak jak rośnie w siłę kolejne pokolenie rosyjskiej emigracji, tak kontynuowana jest inwigilacja środowiska prowadzona przez tajne służby. Już w pierwszych latach po przejęciu władzy, komuniści z uwagą i dużą skutecznością działali odśrodkowo inspirując kłótnie towarzyskie bądź podejmując starania na rzecz zdyskredytowania niewygodnych twórców. Podobne działania prowadzono też w samym ZSRR, gdzie starano się np. skutecznie monitować środowiska undergroundowe, a często też zbijać kapitał na zainteresowaniu zagranicznych odbiorców ich sztuką. W ten sposób powstał nawet termin dip-art, czyli sztuka dla dyplomatów i innych cudzoziemców.

Finałem książki Wołkowa jest epoka Gorbaczowa i rozpad ZSRR. Eksplozja rozmaitych wydawnictw, wysyp książek i filmów dotychczas zakazanych w kraju. Załamanie przychodzi w latach 90. kiedy to artyści tracą swoją wysoka pozycję. Autor zauważa, że jednym z ostatnich który w tamtym czasie dołączył do „panteonu bohaterów” był Wieniedikt Jerofiejew, autor powieści „Moskwa-Pietuszki”.

 

PATRYCJA SPYCHALSKA

 

Sołomon Wołkow „Czarodziejski chór. Historia kultury rosyjskiej od Tołstoja do Sołżenicyna”

Wydawnictwo Sic!, Warszawa 2016 r. / Przekład: Wojciech Stanisławski