Finał „Angelusa” – Maciej Robert o „Małej zagładzie”

Maciej Robert

APOKALIPSA W SPADKU

1 czerwca 1943 roku specjalne oddziały Wehrmachtu i SS, w odwecie za domniemaną współpracę miejscowych z partyzantami, dokonały brutalnej pacyfikacji wsi Sochy na Zamojszczyźnie. Niemieccy żolnierze palili jeden dom za drugim, zabijali mieszkańców, zrównali wieś z ziemią Spośród kilkuset mieszkańców ocaleli nieliczni. Między innymi rodzeństwo Ferenców – Jaś, Krysia i Renia. Dziewięcioletnia Renia przez tydzień po masakrze nie powiedziała ani słowa. Kolejny rok przepłakała. W dorosłym życiu często wracała do traumatycznych wspomnień. Niejednokrotnie „przepracowywała” je w snach. W sposób nie do końca świadomy Teresa Ferenc scedowała wojenną traumę na swoją córkę, która po latach, konfrontując się z „postpamięcią”, napisze: „Wyobrażam sobie albo pamiętam. Strach jest rodzajem pamięci, mogę więc tak powiedzieć. Strach dziedziczny, przekazany w życiu prenatalnym, wyssany z mlekiem matki, strach, który ma uchronić młode przed niebezpieczeństwem”.

Anna Janko, poetka, powieściopisarka i felietonistka, dziedziczy pamięć o tych wydarzeniach, będąc „postświadkiem”, przedstawicielką drugiego pokolenia. Ona również musi sobie poradzić z zaprzeszłą tragedią. Czyni to w wieku 57 lat, doświadczając wówczas w pełni zjawiska zwrotu pamięciowego. Tyle że jej spojrzenie wstecz staje się nie tylko spojrzeniem w przeszłość własną, ale przede wszystkim w przeszłość matki. Wspomnienie tragedii, której się nie przeżyło, oraz nieuświadomiony lęk przed wojną to dziedzictwo pamięci poprzedniego pokolenia. By ją zrozumieć i przerobić, Janko napisała bolesną, osobistą, rozliczeniową książkę – „Małą Zagładę”, w której pozornie beznamiętny opis apokalipsy w Sochach kontrapunkotowany jest osobistym tonem. Postscriptum do tej rozliczeniowej opowieści Janko uczyniła sporządzony na podstawie źródeł faktograficznych szczegółowy spis efektu pacyfikacji podzamojskiej wsi, który nazwała „porządkowaniem masakry”. Ten wstrząsający w swej drobiazgowości spis (podsumowujący, dom po domu, liczbę zabitych) jest wysoce metaforyczny, oddaje bowiem hołd „wielkiej liczbie” ofiar, choć wybiera spośród nich jedną – matkę, a zarazem siebie. Renia i Anna stają się wszak w symboliczny sposón jedną osobą, zjednoczoną wspólną pamięcią – przezywaną bezpośrednio i pośrednio.

„Mała Zagłada” jest dokumentem obopólnego przepracowywania traumy przez „córkę-matkę”, spóźnioną terapią, koniecznym oczyszczeniem, wreszcie – wyczekiwaną od dawna żałobą. Matka uwalnia się od tragicznych wspomnień, uczy się zapominania. Córka konfrontuje się po latach z ogromem doświadczenia, które przez całe dotychczasowe życie odkładało się w niej złogami. Na kartach „Malej Zagłady” dokonuje się symboliczne przekazanie historii i pamięci, a jednocześnie – być może –  przerwanie łańcucha pokoleniowej traumy. „Co mam z tą nasza historią zrobić teraz? Moje dzieci jej nie chcą” – pisze Janko. Opisanie historii ma być zakończeniem procesu przepracowywyania rodzinnej traumy. Słowo „koniec” ma być jej zwieńczeniem. Oto potęga literatury.

Anna Janko „Mała Zagłąda”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015, s. 264