Sylvie Jaudeau „Cioran, czyli ostatni człowiek” (Instytut Mikołowski).
Krzysztof Matuszewski: „Witalista, pesymista, sceptyk, ironista, Cioran, niezmiennie fundujący myśl na osobistym doświadczeniu, odbywa egzystencjalną wędrówkę ku mądrości. Zainspirowany buddyzmem, ale krytyczny wobec możliwości sprostania jego postulatom przez człowieka Zachodu, chętniej czerpie z tradycji gnostyckiej.
Widząc temporalny świat jako upadły, a człowieka jako istotę cierpiącą, esencjalnie zwróconą ku porażce, rekomenduje rezygnację, melancholię, samotność i rozpacz jako adekwatne odpowiedzi na transcendentalne skazanie. Zarazem, przeniknięty tęsknotą za rajem, w muzyce i pisarskim stylu odnajduje sposoby ocalenia przed nihilizmem. Ostatecznie zdobyczą mądrości jest dlań konstatacja rozdarcia człowieka w jego stosunkach z czasem. Rudymentarnym złem jest upadek w czas, ale próby jego przezwyciężenia, znaczone wysiłkami dystyngowanej świadomości, wikłają człowieka w alternatywną katastrofę – wypadnięcie z czasu. Nie oznacza już ono po prostu udręczającego dla ducha rzucenia w marność świata rzeczy, ale dezintegrujące jednostkę, skłonną teraz opłakiwać swój awantaż, spotkanie z nicością”.
Artur Lewandowski (fragment przedmowy): Monografię Sylvie Jaudeau, przygotowaną jeszcze za życia Ciorana (1990), wyróżnia nie tylko fakt osobistej znajomości autorki z jej bohaterem oraz to, że cenił on ją i darzył sympatią (jej właśnie zgodził się udzielić wywiadu, mimo że reprezentowała rodzime środowisko intelektualne, wobec którego, z obawy, by nie stać się osobą publiczną, zasadniczo zachowywał dystans); o walorach tej książki decyduje zwłaszcza zwięzłe przedstawienie jednego z najważniejszych zagadnień analizowanej twórczości – kwestii źródłowego dualizmu, wskazującej na „gnostyckie” z ducha korzenie myśli Ciorana; dualizm ten artykułowałby poczucie nieodwracalnej utraty jedności, nieodżałowanej i owocującej inklinacją mistyczną. (…)
(…) Wyczulony na tragizm i fatalizm istnienia, Cioran bergsonowskiej élan vital nadaje rys dynamicznej, mrocznej, autodestrukcyjnej, a ostatecznie demonicznej siły: „Życie to tylko to, co nieustannie, w każdej chwili, ulega rozkładowi; jednostajna utrata światła”. Istnienie zawiera w sobie fundamentalną skazę, jest podzielone, ułomne; u kogoś zdolnego spojrzeć na nie z zewnątrz oprócz przerażenia i odrazy wywołuje współczucie: „wszystko, co żyje zasługuje na litość z tej prostej racji, że żyje”; już na najniższym poziomie organicznym życie jawi się jako „bunt w trzewiach materii nieorganicznej”, jako jałowy spazm skazany na nieuchronną zagładę i entropię. Dlatego też Cioran uznaje, że agonia – nieunikniony proces stopniowej degeneracji organizmów żywych, niezdolnych umknąć śmierci i rozpadowi – stanowi najdoskonalszą metonimię życia, karmiącego się destrukcją wszelkich jednostkowych form. Wraz z najprostszym podziałem pierwotna i niezróżnicowana jedność rzeczywistości, niepodzielnej i stąd wiecznej, uległa fatalnemu rozszczepieniu; na ślad pierwotnego świata sprzed rozpadu naprowadzić może intuicja mistyczna oceniająca, że „wszelka forma życia jest zdradą i wynaturzeniem Życia”. To źródłowe pęknięcie bytu spotęgowane zostaje w przypadku człowieka za sprawą odzwierciedlania w świadomości; paradoksalna i tragiczna natura istnienia polega na tym, że „życie ujawnia się dopiero przez odrębność – która jest zasadniczym fundamentem samotności”. Człowiek nie tylko, jak wszelkie inne istoty, jest „bytem wydanym na pastwę śmierci”, wskutek czego określa go „podatność na rozpacz”, lecz także, jako „zwierzę wyintegrowane z życia”, „przynależy porządkom wzajemnie sprzecznym, nie do pogodzenia”, czyli zantagonizowanym obszarom zmysłowości i ducha. Porażenie śmiertelnością, czasem, przemijaniem i nieodwracalnością sprawia, że źródłowym impulsem człowieka staje się pytanie o sens istnienia; tymczasem Cioran przekonany jest, że „nie ma na nie odpowiedzi […] życie nie tylko nie ma żadnego sensu, ale i mieć go nie może”.