Meandry wspomnień

„Dom głuchego” Petera Krištúfka to historia relacji między ojcem i synem opowiedziana z perspektywy tego ostatniego. Pełna zagadek, niedopowiedzeń i wspomnień, które okazują się zagmatwane. Tableau stanowi XX-wiek z całym bogactwem i przekleństwem przeszłości. To także powieść o losach Europy Środkowej.

Peter Krištúfek, słowacki pisarz i reżyser na co dzień mieszkaniec Bratysławy, wyczarował w „Domu głuchego” świat przeszłości, która nie chce zamknąć się w katalogu fotografii sumiennie wklejonych do albumu, niosących w sobie pozytywne przesłanie i nostalgiczny czar „starych dobrych czasów”. Okazuje się, że ta sama fotografia w zależności od naszej wiedzy i uwagi może kryć klucz to tajemnicy. Co więcej, przypadkowe osoby znajdujące się w kadrze mogą mieć niemniejsze znaczenie od głównych bohaterów.

Do małej miejscowości (fikcyjna) nieopodal Bratysławy przyjeżdża Adam Trnovsky aby zlikwidować majątek po zmarłych rodzicach i sprzedać ziemię, na której stoi ich rodzinny dom. Budynek zostanie zburzony, bohater ma zaledwie kilka dni aby uporządkować pozostawione sprzęty i zabrać pamiątki. Adam to mężczyzna na progu starości, znużony życiem, uśmierzający realne i wyimaginowane bolączki zażywanymi co wieczór medykamentami. Przyjazd do rodzinnej miejscowości uruchamia wspomnienia, w których gorycz miesza się mimowolnie z gorącymi emocjami dzieciństwa i młodości. Nieustannie podkreślana niechęć do domu nie jest w stanie przesłonić faktu, że lata które tu spędził, intensywnie wpłynęły na jego życie. Impulsem do wędrówki w głąb przeszłości są stare fotografie i makabryczne odkrycie – w przydomowym ogrodzie Adam odkopuje ludzkie kości.

„Dom głuchego” to przede wszystkim dom ojca Adama – Alfonza, miejscowego lekarza. Historia zaczyna się na wiele lat przed II wojną światową, kiedy to Alfonz żeni się z dziewczyną adoptowaną przez żydowską rodzinę. Jak plotkują miejscowi, pieniądze rodziny młodej pani Trnovsky pomogły wyposażyć gabinet i rozwinąć działalność pana doktora. Czas przed wojną to przedłużający się epilog XIX wieku. Familijne spotkania, celebrowane niedzielne obiady, rutyna dnia i świąt. Miejscowość, w której każdy się zna i wszyscy mają swoje miejsce. Małomiasteczkowy, ale słodki porządek i elegancja. W ten świat form i ustalonych relacji wkracza polityka i nowe prądy – pojawiają się partie, oczekiwania, interesy. Alfonz za wszelką cenę próbuje zachować dystans, ale nie przynosi to upragnionego spokoju. Z każdym kolejnym rokiem rodzina ulega dekonstrukcji.

W powieści Krištúfka zbiegają się wszystkie ważne dla Europy Środkowej wątki – tożsamość, dyskusje wokół narodowości, zderzenie z totalitaryzmem i polityką, która ma za nic pobożne marzenia maluczkich o „świętym spokoju”. Pod tym względem można uznać „Dom głuchego” za historię wzorcową: tak to wyglądało, tak było pokomplikowane, tak unikatowe i tak być może niezrozumiałe dla doświadczenia Europy Zachodniej, a jednocześnie tak bardzo dla nas ważne, że trudno byłoby to skasować i uznać, że teraz już to się nie liczy.

Indywidualnym rysem „Domu głuchego” jest złożona historia relacji między ojcem i synem, które pojawiają się także w przypadku innych bohaterów (przyjaciel Adama Vojto i jego ojciec, Adam i jego syn). Krištúfek nie stara się wcisnąć czytelnikowi gotowej odpowiedzi czy recepty, delikatnie prowokuje do refleksji na temat tego czym jest rodzina i historia rodziny, czy i na ile jesteśmy w stanie zaakceptować własnych rodziców oraz co tak naprawdę wiedzą o nas inni.

„Dom głuchego” nawiązuje do nieistniejącej już posiadłości Goi, gdzie malarz umieścił na ścianach swoje słynne czarne obrazy. Dzieła darzy atencją doktor Trnovsky, sam z czasem borykając się z postępującą głuchotą.

PATRYCJA SPYCHALSKA

Peter Krištúfek „Dom głuchego” (tłumaczenie: Olga Stawińska), wydawnictwo Książkowe Klimaty 2015 r.