Hrabal nieśmiertelny

„Bohumil Hrabal” Moniki Zgustovej (Dolnośląskie) to niemal powieściowy życiorys Hrabala, który powstał jeszcze za jego życia, który pisarz przeczytał i autoryzował. Przypominamy książkę, którą jeszcze przed śmiercią czytał sam Hrabal i ją autoryzował a która wywołała wiele dyskusji. 

Posługując się wspomnieniami Harbala, jego przyjaciół i przeciwników, ale przede wszystkim własną narracją autorka nakreśliła portret pisarza, który odrzuca jakiekolwiek kazania czy morały, którego dzieło stało się specjalnym przesłaniem.

Aleksander Kaczorowski nie napisał o tej książce najlepiej: „Najlepsza, pierwsza część książki opowiada o dzieciństwie pisarza. Później jej sentymentalna tonacja coraz bardziej odstaje od trudnego losu pisarza, zmusza do uproszczeń i zagłaskiwań dramatów, jakie przeżywał np. w latach 70., gdy zdecydował się poddać swe pisarstwo ingerencjom komunistycznej cenzury. Brakuje analizy najważniejszych spośród jego utworów, ze „Zbyt głośną samotnością” na czele. Zastępuje ją kilkustronicowe streszczenie fabuły. Nie dowiadujemy się też, jak się ma pisarstwo Hrabala do czeskiej tradycji i współczesności literackiej, ile zawdzięcza ono ulubionym autorom pisarza, takim jak Jaroslav Haszek, Franz Kafka czy Ladislav Klima. Zgustova nie pisze bowiem monografii, lecz hagiografię Hrabala.

Przy okazji przegapia wiele tropów. Pisze np., że wśród znajomych, którzy w latach 50. odwiedzali go w mieszkaniu na Libni (a nie Libeniu – jak czytamy, nie wiedzieć czemu, w książce), był niejaki Hannes Reegen, który sypiał w trumnie. Z cytowanego dalej listu przyjaciela pisarza, Vladimira Boudnika, dowiadujemy się, że pierwowzorem bohatera opowiadania Hrabala „Jarmilka” był jakiś Jenik. I tyle. Tymczasem ów Jenik i Hannes Reegen to jedna i ta sama osoba, utalentowany malarz, który na kilka miesięcy przed powstaniem „Jarmilki” zmarł na gruźlicę i właśnie z powodu choroby sypiał w trumnie, by w taki nietypowy sposób oswajać się z myślą o rychłej śmierci.

Zgustova bezgranicznie ufa opiniom Hrabala. Pisze np., że jego „Lekcje tańca dla starszych i zaawansowanych” to udoskonalona wersja wcześniejszych o paręnaście lat „Cierpień starego Wertera” (ten tekst ukazał się u nas właśnie w zbiorze „Rozpirzony bęben” w przekładzie Józefa Waczkowa). Tak o genezie „Lekcji” mówił sam Hrabal, ale wystarczy porównać je z „Cierpieniami”, by zauważyć, że ich treść pokrywa się w niewielkim stopniu, a naprawdę łączy te dwa teksty styl narracji – „austriackie gadanie” stryja Pepina, czyli jego słynne monologi. Co więcej, Zgustova nie podejmuje w ogóle kwestii autorstwa tego tekstu. A Hrabal po latach twierdził, że „Cierpienia” to spisane dosłownie monologi jego stryja. I w tym akurat wypadku można mu chyba wierzyć”.