Cud w Czihoszti

Polecamy uwadze polskich tłumaczy i wydawców, opublikowany w Czechach w 2012 roku, obecnie wznowiony tam w formie audiobooka, bestseller Miloša Doležala Jak byśmy dziś umrzeć mieli.

 Miloš Doležal, jest poetą i dziennikarzem, znanym w Polsce z opublikowanego w 2004 roku przez Czarne tomu wierszy „Gmina”.  „Jak byśmy dziś umrzeć mieli” to reportaż historyczny  o głośnym w stalinowskiej Czechosłowacji wydarzeniu i jego tragicznych konsekwencjach.W plebiscycie „Lidovych Novin” czytelnicy wybrali  książkę  bestsellerem roku 2012.

11 grudnia 1949 r w kościele w Czihoszti, wiosce położonej na Wyżynie Czesko-Morawskiej, nieopodal Hradca Kralove miało miejsce niezwykłe wydarzenie nazywane „cudem w Czihoszti”.

Podczas porannej mszy świętej miejscowy ksiądz Josef Toufar głosił homilię, w której mówił o tajemnicy obecności Boga w ludzkim życiu. Gdy wypowiadał słowa: „Tutaj, w tabernakulum, jest nasz Zbawiciel”, wierni zauważyli, że półmetrowy krzyż wiszący nad ołtarzem przechylił się. Ksiądz sam tego nie zauważył. Powiedzieli mu to po mszy parafianie. Po tej informacji ksiądz odniósł się do wydarzenia w kazaniu następnej niedzieli. Powiedział, że to znak obecności Boga w liturgii. Informacja o „cudzie” – jak w takich sytuacjach zwykle bywa – rozniosła się na cały kraj i do Czhosztii zaczęły przybywać pielgrzymki wierzących, że to znak od Boga, który pochylił się nad umęczonym krajem.

Władzy tego było już za wiele. Po miesiącu „ekscesów” aresztowały księdza Toufara. Oczywiście wokół wydarzenia rozpętano propagandową nagonkę. W wyniku tortur, już po miesiącu, kapłan przyznał się do wszystkiego, czego zażyczyły sobie władze. Molestowania chłopców oraz tego, że sam za pomocą specjalnego mechanizmu spowodował pochylenie krzyża, aby wywołać antypaństwową histerię.

25 lutego 1950 roku wyczerpanego ks. Toufara pod fałszywym nazwiskiem przewieziono do rządowej lecznicy. Na ciele miał rozlegle obrażenia, nie pomogła operacja. Zmarł tego samego dnia. Sfałszowano też dokumentację ze szpitala. Podano, że powodem jego śmierci były wrzody żołądka.

Ks. Toufar stał się dla wielu Czechów ikoną, podobnie jak inni bohaterowie naszej najnowszej historii – Jan Palach czy Milada Horakova. Umiał zdecydowanie stanąć przeciw złu, a przykład jego życia jest czytelny dla wszystkich. Po zwycięstwie książki w plebiscycie dostałem mnóstwo listów od ludzi spoza Kościoła. Jakiś student zwierzył się, że po lekturze zdecydował się na przyjęcie chrztu. Wielu zaczęło pielgrzymować do Czihoszti – miejsca, gdzie się urodził i pracował ks. Toufar, zanosząc tam swoje bóle i problemy. Pisali, że dotknął ich ten człowiek, nie tylko dlatego, że był tak jak oni, zwyczajny, ludzki, ale w sytuacji ekstremalnej twardo stał za swoimi przekonaniami. To nie jest takie zwyczajne – mówił w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego”autor książki.

Więcej o książce tutaj