Półfinał „Angelusa” – Wasyl Słapczuk

Ukraiński krytyk Ihor Kotyk o, zakwalifikowanej do półfinału tegorocznej edycji „Angelusa”, książce Wasyla Słapczuka „Księga zapomnienia”.

IHOR KOTYK

WOJNA Z UDZIAŁEM INTELEKTUALISTÓW I ANIOŁÓW

 

Kiedy w 2013 roku ta książka wyszła na Ukrainie, zdawało się, że jest jakoś nie na czasie. Zdawało się, że temat wojny do większości Ukraińców się nie odnosi, a tylko tak się po prostu złożyło, że Wasyl Słapczuk, weteran wojny afgańskiej skończył tę książkę po 32 latach od zakończenia swojego bojowego doświadczenia. I kiedy pisałem recenzję z ukraińskiego wydania „Księgi zapomnienia”  nawet nie mogłem pomyśleć, że do początku wojny w  moim kraju pozostaje zaledwie kilka miesięcy, i bardzo szybko ukraińscy chłopcy codziennie będa ginąć od kul, min i gradów, że moi przyjaciele-pacyfiści wezmą do rąk broń, i nie będzie temu widać końca.

Przed tą książką Słapczuk wiele pisał o wojnie w swoich wczesnych poetyckich zbiorach „Jak długo ta wojna trwała” (1991) i „Niema zazula” (1992), a następnie w nagrodzonej nagrodą im. Szewczenki wspaniałej książce poetycko-prozatorskiej „Przeciwko nurtowi trawy” (2001). „Księga zapomnienia” wedle słów autora – też nie jest nową rzeczą. Pracę nad nią zaczął na początku lat 90., jednak – żeby emocjonalnie zdystansować się do bolesnego dla siebie materiału – przyszło mu ją zatrzymywać, odkładać, szukać innych tematów, przepisywać po nowemu z innej perspektywy. W efekcie wyszła nie całkiem powieść o Afganistanie. Czy dokładniej, nie tylko o Afganistanie i niecałkiem powieść. Książka ma specyficzną strukturę i nie sprowadza się do beletrystyki – do „powieści w nowelach”. Te nowele przeplatają się w niej z rozdziałami eseistycznymi, w których pisarz zastanawia się nad wojną w oparciu o własne doświadczenie, oświetla pewne tendencyjne rysy wojennego dyskursu jako takiego, podkreśla nieprzekonujące jego zdaniem podejście do wojny u innych autorów. Sam używa na określenie tego hybrydycznego gatunku terminu „powieść-komentarz”. Podobne podejście do gatunkowo-tematycznych rozwiązań – skłonność do tematycznej polifonii i gatunkowych eksperymentów – można było zauważyć u Słapczuka już wcześniej. Ograniczanie się do historii, by tak powiedzieć, w czystej postaci – nie bardzo go interesuje, Słąpczuk ma skłonność do pewnej metatekstowości: w tekst tak czy inaczej wplatają się pytania dotyczące formy i istoty samego pisania. Na przykład, jego poprzednia książka prozatorska „Kobieta ze śniegu” (nawiasem mówiąc, wyszła również w Polsce, w przekładzie Wojciecha Pestka i Ireny Wasylewskiej) była, jak kiedyś pisałem, „erotyczną opowieścią o twórczości”.

W „Księdze zapomnienia” zdarzenia w Afganistanie nie zajmują tak wiele miejsca, jak można by było oczekiwać, więcej uwagi poświęcono w niej następstwom wojny, nie pominięto też problemu jej  przyczyn. Od czasu do czasu, żeby nie sprawiać wrażenia zbyt mądrego czy scholastycznego, pisarz rozcieńcza poważny publicystyczny ton komentarza zwykłymi kadrami z życia codziennego:  pojawiają się rozmowy z żoną i maleńkim synem, rodzinne posiłki, wyznania narratora o niechęci do pracy nad rozpoczętą książką o wojnie, nawet anegdota o dyrektorze Instytutu Literatury Narodowej Akademii Nauk Ukrainy Mykole Żulińskim i znanym ukraińskim poecie drugiej połowy XX wieku Iwanie Draczu.

Ta kontrpunktowość między wojennym dyskursem a scenkami z codziennego życia ma oczywiście jeszcze inną motywację. Jako człowiek, który przeżył wojnę, odczuł na sobie jej następstwa, nauczył się pracy naukowej i poznał liczne artystyczne teksty na temat wojny, Słapczuk uświadamia, jakie problemy czyhają na tych, którzy usiłują opisać wojenne doswiadczenie. Wedle jego słów – literatura – żeby usprawiedliwić śmierć poległych, a także żeby nie przeszkadzać tym, którzy powrócili z wojny, żyć z mniej lub bardziej spokojnym sumieniem – łagodzi jej obraz. Słapczuk twierdzi, że wojenny dyskurs w literaturze nasycony jest sztampami, które formują jednostronne jej wyobrażenie: męstwo, przyjaźń, wzajemne zaufanie żołnierzy, podstępność wrogów. Różne cywilizacje przez całe wieki wytworzyły tradycję sakralizacji wojny, apelując do takich szlachetnych uczuć jak patriotyzm, walka o sprawiedliwość itp. Wspomnijmy choćby Horacego: „Słodko i zaszczytnie jest umierać za ojczyznę”. Jedną z tez, jakie można wysnuć z tej książki, jest to, że wojna nie jest taka romantyczna, jak o tym można przeczytać w książkach. Doświadczenia, zdobytego  na wojnie – mówi Słapczuk  – nie ma do czego zastosować ani nie ma go jak zapomnieć. Losy głównego bohatera powiesci, które częściowo tożsame są z losami autora, podkreślają tragizm i nieodwracalność wojny: w wyniku ciężkich ran Mykole trzeba było amputować nogi.

Postać syna została wprowadzona do powieści nie tylko po to, by obniżyć jej poważny ton.

Od czasu do czasu Mika (tak syn ma na imię) pyta ojca o wojnę, o broń, razem odwiedzają też strzelnicę. Te jakby niezobowiązujące epizody ukazują proces „narastania domowego militaryzmu”, wskazują na rolę militarnych środków w przyszłości.

Fabularny wątek Mykoły, chociaż nakreślony  jest przerywaną linią, ciągnie się od jego dzieciństwa do wieku dojrxzałego, przy tym w pewnych opowiadaniach jako centralne postaci występują jego bliscy, matka i ojciec, zakochane w Mykole dziewczęta Zoja i Nadija, jego wojenny pobratymiec Mychajło. Pisarz ukazaje trudności byłych afgańców z ułożenieem sobie życia rodzinnego, z otrzymaniem pomocy społecznej, przedstawia ich fizyczne i psychiczne problemy, ale przy tym stara się nie ograniczać do czarnych kolorów. Temat wojny, mężczyzn jako jej ofiar tak czy inaczej przeplata się w książce z tematem miłości, współczucia dla rannych, pomocy im. Można tu wspomnieć o npweli „Niepokoje o lokalnym znaczeniu”, gdzie odraza młodych dziewcząt do inwalidów-afgańców w dziwny  sposób przerasta w miłość. Można też wspomnieć o noweli „Taniec wokół kul”, gdzie miłosna fabuła niespodziewanie się odradza: bogata kobieta, zobaczywszy pod własnym klubem fitness kalekę-żebraka, nagle przypomina sobie o swoim dawnym, jeszcze jako nastolatki, intymnym uczuciu i wyrusza na poszukiwanie inwalidy-afgańca. „Tylko miłość… zdolna jest osłabić pozycję militaryzmu” – mówi żona głównego bohatera. Chociaż miłość z dawnymi frontowcami – nie wszystkich zadowoli. Kastracja, impotencja to symboliczne oznaki tego, co robi wojna z tak zwaną silna płcią. Nawet ci. którzy powrócili żywi i zdrowi, naprawdę doznali jej destruktywnego wpływu. „Wojskowy mundur pozbawia nas sumienia” – cytuje Słapczuk Maxa Frischa i dodaje, że „wszystko, co czyni pozbawiony sumienia człowiek w wojskowym mundurze, czyni z błogosławieństwem cywilów”. Tak ukraiński pisarz stawia pytanie o społeczną odpowiedzialność za los żołnierzy. Strzelanina, rany, kalectwa, śmierci – choć formalnie tylko niewielka część społeczności jest do tego przypisana,  wszystko odbywa się za tej społeczności milczącą zgodą. Niewątpliwie, zasadnicza wina leży po stronie państwa – póki bedą istniały państwa, potąd „wojna będzie uchodziła za akt sakralny”. Jednak państwo to nie coś naturalnie danego, a społeczny twór, dlatego odpowiedzialność za wojenne scenariusze spoczywa na społeczeństwie. Dopóki ludzkość będzie godziła się z tym, że wojna – to narzędzie, „dopóki człowiek bedzie chciał tego, co tym narzędziem może osiągnąć (albo tylko będzie sadził, że osiągnie), dopóty grożba wojny pozostaje codzienną  rzeczywistoscią”. A godziła się z tym będzie ludzkość dotąd, dokąd będzie miała w sobie instyknkt zniszczenia, nienawiści. Czyli – zawsze. Przyczyna wojny jest „wewnątrz nas”. „Wojna to tylko projekcja tych wewnętrznych sprzeczności, które rozdzierają człowieka.

O głównym bohaterze Mykole nie można powiedzieć, że jest człowiekiem agresywnym, raczej przeciwnie – to człowiek subtelnej psychicznej kompleksji, zdolny do wchodzenia w kontakt z siłami wyższymi, do spotykania się z aniołem. Jednak jego anioł jest rozdwojony: obok anioła stróża, z reguły, pojawia się też jego vis a vis, duch sprzeciwu i zaprzeczenia. Przypuszczam, że w takim rozdwojeniu wyobrażono dualistyczną naturę człowieka, walkę miłości i agresji, Erosa i Tanatosa, Dlatego nic dziwnego, że w pewnej chwili można i od Mykoły usłyszeć: „Idźćie wy wszyscy w cholerę! Niech wszystko idzie w cholerę!”

Charakterystyki osób tej powieści noszą oznaki tego dualizmu. Dobro, przychylność kryją w ssobie nieszczerość (obraz kierownika oddziału lwowskiego szpitala, który powienien wiedzieć, że dokumenty rannego zginęły, ale o tym nie powiedział). Agresja, okrucieństwo, żądza samopotwierdzenia kosztem poniżenia innego staje się efektywnym narzędziem, kiedy trzeba bronić słabszego przed agresją systemu (obraz żołnierza Jurka, który domaga się medycznej pomocy dla Mykoły). Zabójstwo na zlecenienie prowadzi do pokajania się i samobójstwa (enkawudzista Semen, który w przebraniu banderowca brał udział w rozprawieniu się z dwoma galicyjskimi rodzinami). Bohaterskie uczynki bywają następstwem strachu przed pokazaniem siebie jako tchórza czy rezultatem lekkomyślności. Rozmaicie można traktować także symboliczne zabójstwo dokonane przez anioła stróża na jego vis a vis: zwycięstwo dobra nad złem, ale mimo wszystko zabójstwo…

Pisarz Wasyl Słapczuk zdolny jest wybaczyć człowiekowi wiele. O tym, który go zranił, pisze: „Nigdy nie będę złorzeczył temu, który do mnie strzelał. Nawet jestem mu wdzięczny, i gdybym spotkał tego człowieka, spytałbym go: co wyrosło na tym miejscu, gdzie polała się moja krew? […] I tylko z rzadka docinam temu, kto do mnie strzelał, że powinien być celniejszy”. Bardziej zdecydowany jest stosunek pisarza do państwa (być może nie tylko ZSRR, a i Ukrainy), do jego prawnie usankcjonowanej nieodpowiedzialności i do sprawujących władzę. W noweli „Światło w pustym domu” przedstawiono trzy losy kobiece z epoki budowy socjalizmu: jedna kobieta oddała swoje dzieci do internatu – społeczna moralność potępia jej czyn; druga trzy czy cztery razy wychodziła za mąż – społeczność odnosi się do niej podejrzliwie, trzeciej kobiecie państwo zabrało dziecko na wojnę. Jak ludzie odnoszą się do państwa, które odbiera rodzicom dzieci i rzuca je jako mięso armatnie, by wykonali absurdalne rozkazy, a potem oddaje rodzicom czy to jako nieruchomość (kalekę, nie zdolnego siebie obsłużyć) , czy jako  trumnę?

„Księga zapomnienia” napisana jest z wyraźnie antymilitarnych, pacyfistycznych pozycji. W polemikę wokół tego tematu wciągnął autor dziesiątki pisarzy, filozofów, polityków i innych znanych osób. Słapczuk zderza czołami Hemnigwaya z Romanem Gary, Kanta z Schopenhauerem, dyskutuje z Winstonem Churchillem, z Robertem  Greenem, Oksaną Zabużko, wyśmiewa przedstawicieli rosyjskiej filozofii  religijnej, zależnie od sytuacji to solidaryzuje się, to oburza na Jeana Paula Sartre’a, R. H. Blytha, znajduje sobie wspólników w osobach Johna Roberta Fowlesа, Anatola Dimarowa, Stendhala, Saіnt Exupery’ego, Jurija Łotmana itd. Pisarz przywołuje przykłady znanych dowódców wojskowych, którzy rozczarowani walką  stawali się pacyfistami. Jeden z nich to amerykański pułkownik David Haskell Hackwort: przez dwadzieścia pięć lat służby zdobył prawie sto odznaczeń,  które potem wyrzucił, podał się do dymisji, krytykował wojnę w Iraku i do samej śmierci stał na czele organizacji „Żołnierze za prawdę”.

W ostatnim rozdziale „komentarza” Słapczuk przytacza dowody na to, że historia wojny afgańskiej do dziś spowita jest ideologiczną mgłą. Tak zwane „dokumenty źródłowe”, w tym dostępne w sieci wspomnienia dowódców Wasyla, filmy dokumentalne, podają wyselekcjonowane dane. Zresztą, nic w tym dziwnego – propaganda w Rosji była, jest i bedzie pierwszoplanowym zadaniem.

W zamykającej noweli Słapczuk postanowił rzucić cień niedokumentalności również na swój tekst Bizneswoman Nadija nie znajduje Mykoły, którego szuka, natomiast w stanie rozmarzonego odrętwienia dowiaduje się, że wszystko to odbywa się w głowie Mykoły. Czemu tak się dzieje, że powieść zbudowana na bazie dokumentalnej w końcu zapada się w marzenia? W wywiadzie dla Rity Kindlerowej (być może jedynej rozmowie, koncentrującej się na wojnie w Afganistanie) pisarz mówi: „W pamięci zatarło się wiele detali, co do których wtedy mi się wydawało, że nigdy nie zdołam ich zapomnieć… Jednak to nigdzie nie znika, poddaje się tylko mutacji i kryje w podświadomości. A potem nagle pojawia się w jakiejś potwornej formie albo całkiem bez formy, prowokując pewien stan… Czasami myślę, że to nie ja pamiętam wojnę, to ta wojna pamięta o mnie”.

Myślę, że „Księga zapomnienia” zasługuje na uwagę nie tylko tych, których interesuje temat wojny w Afganistanie. Ukazanie wojny jako zjawiska uniwersalnego, w dodatku z uwzględnieniem szerokiego światowego intelektualnego kontekstu; oryginalna kompozycja, łacząca pierwiastek eseistyczny i artystyczny, połaczenie tematu bólu i miłości – to podstawa twierdzenia, że książkę powinno przeczytać jak największy krąg czytelników. Być może, pamiętając o doświadczeniu poprzednich wojen, uda się nam zapobiec możliwym kolejnym.

Ihor Kotyk

przełożył Bohdan Zadura

 

„Księga zapomnienia” wyszła w Polsce w przekladzie Wojciecha Pastki w wydawnictwie
Wysoki Zamek, Kraków 2014; cytaty z tej książki  przytaczam za tą edycją.