Czarne bataliony

Patrycja Spychalska o ciekawym zbiorze opowiadań Piotra Goćka pt. „Czarne bataliony”.

Autor proponuje wyprawę do świata fantastyki, gdzie to co futurystyczne i niezwykłe, jest nie tyle dominantą co balansem dla emocji i postaw bohaterów opowieści.

„Czarne bataliony” to również luźny dialog z narracjami znanych twórców XX-wiecznej fantastyki,  czy poezji. Stąd alternatywne wersje historii, tropy które można rozszyfrowywać nie tylko poprzez zaproponowane przez autora figury fabularne, ale też sposób prowadzenia narracji.
Obok pełnych humoru i ironii spostrzeżeń, czy wręcz tak nakreślonych portretów bohaterów, ważnym wątkiem jest obecność totalitaryzmu, państwa/systemu kontroli; systemu który tworzy otumaniające wizje oplatające jednostki i całą społeczność, na tyle skutecznie że bardzo ciężko wykrzesać choćby odrobinę wątpliwości wobec tej specyficznej oferty jedynie słusznych interpretacji. Co ciekawe, bohaterowie którzy wchodzą w konflikt z tą totalną rzeczywistością nie mają gwarancji wygranej, a w zasadzie znajdują się na pozycjach straceńców lub do końca nieświadomych sytuacji pionków.

Jest więc m.in. historia o widmowym czołgu, którego wtargnięcie w świat dorastających bohaterów zburzy miraż „małej stabilizacji” („Czołg”). Opowieść o wielkim miliarderze, któremu podstępnie wszczepiono sumienie („Dzień oligarchy”), o sowieckiej wersji super-bohaterów w stylu Strażników („Opowieść Wowy”), o zderzeniu świata ludzi i cywilizacji obcych („Jacek Poranek i jego goście”), a także bardzo ludzka historia o stracie i żałobie („Chłopiec z plakatem”).

Zbiór ma zróżnicowane tempo, tak jak poszczególne opowiadania oferują inny nastrój – od intrygi po pastisz, przez poważne (apokaliptyczne) tony aż do publicystyki, w której dość łatwo znaleźć elementy pasujące np. do tematów aktualnych. To co najbardziej interesujące – zależy od preferencji czytelników. I dobrze, bo opowiadania dają możliwość dla własnych interpretacji czy też inspiracji do dalszych poszukiwań. Nie mniej, wspomniane analogie publicystyczne są akurat najprostszym z rozwiązań fabularnych.

Czy „Czarne bataliony” aspirują do nowatorskiego podejścia do (szeroko pojętej) fantastyki? Nie, ale to dobra lektura dla tych, którzy podobnie jak Piotr Gociek mają swoich literackich faworytów i są związani z ich wizją fantastyki, która czasem potrafi lepiej definiować i opisywać nasz świat niż klasyczny dokument. Nie bez powodu pojawiają się więc takie nazwiska jak Robert A. Heinlein, Kurt Vonnegut, Philip K. Dick czy Stanisław Lem itd. Co natomiast znajdą w „Czarnych batalionach” debiutanci dopiero rozpoczynający swą podróż w świat fantastyki? Dobrze skonstruowane i napisane opowieści oraz powód do tego aby spędzić więcej czasu z literaturą, która zazwyczaj wyprzedzała marzenia i lęki jej współczesnych.

Na koniec jedna uwaga – dobrze, że „przewodnik” po opowiadaniach, w którym autor dzieli się „kodem dostępu” do interpretacji, został zamieszczony na końcu. Zapoznanie się z tym „co autor miał na myśli” lepiej zostawić sobie na koniec i podejść do lektury bez tego „bezpiecznika”. To o wiele lepsza zabawa i dobre pole dla wyobraźni.

Patrycja Spychalska

Piotr Gociek „Czarne bataliony”, Wydawnictwo: Fabryka Słów, 2014.