Zbrodnia i kara

Wydawnictwo MG wznawia „Zbrodnię i karę”  Fiodora Dostojewskiego w przekładzie J.P. Zajączkowskiego (przedwojenny zbiorowy przekład z 1928 roku). Szkoda naturalnie, że nie w tłumaczeniu Jastrzębca-Kozłowskiego. Mimo to Dostojewskiego zawsze warto odświeżyć.

Pomysł na „Zbrodnie i karę” narodził się w czasie, kiedy Dostojewski przebywał na katordze. Zainteresował się wtedy psychologią współwięźniów, wśród których byli i tacy, którzy zostali skazani za morderstwo.

A „pisanie książki rozpoczął Dostojewski w 1865, ale dopiero w lutym 1866 redakcje utworu przybrały postać zbliżoną do tekstu ostatecznego. Powieść, zamierzona była jako studium pijaństwa (głównym bohaterem miał być Marmieładow), w trakcie pisania zamieniła się w wielki traktat moralny. Wątek zbrodni rozrósł się i zdominował ostatecznie powieść, poświęconą etycznym konsekwencjom zasady „cel uświęca środki”. Historia szamoczącej się duszy była poddawana niekończącym się poprawkom i redakcjom. Dostojewski najpierw ukształtował ją jako spowiedź, potem jako dziennik, wreszcie w formie tradycyjnej. Autor pisał pod presją czasopisma „Russkij Wiestnik”, który miał prawo do pierwodruku. Do swego przyjaciela pisał: „Siedzę nad robotą jak katorżnik. W końcu listopada dużo już było napisane i gotowe, wszystko spaliłem. Do pisania powieści potrzeba spokoju, a tu męczą wierzyciele grożąc, że mnie wsadzą do więzienia”. Tylko dzięki temu, że czasopismo nigdy nie ukazywało się na czas, pisarz mógł zdążyć z kolejnymi odcinkami. Publiczne przyjęcie książki było sensacyjne, ale zarobione 7 tysięcy rubli nie zaspokoiło nawet całych długów pisarza”.

 

Kilka najsłynniejszych cytatów ze „Zbrodni i kary”:

Człowiekiem jestem tylko dlatego, że kłamię.

Czy rozumie pan, czy jest pan w stanie pojąć, szanowny panie, co to znaczy, kiedy nie ma już dokąd pójść? Przecież musi tak być, żeby każdy człowiek miał dokąd pójść!…

Czy pan wie, do jakiego stopnia otumanienia może dojść kochająca kobieta?

Czystą logiką nie można przezwyciężyć natury!

Czy to przeznaczenie, czy jakiś instynkt pchał ich ku sobie? A może tylko zmęczenie, rozpacz?

Czyż chęć życia miała tak wielką siłę i tak trudno ją przezwyciężyć?

Dlaczegóż bowiem nie założyć, że wszystko to jest zrządzeniem przypadku, od którego niekiedy bardzo wiele zależy?

Dlaczego jestem tak głupi, że wiedząc na pewno, że inni są głupi, nie chcę być od nich mądrzejszy? Później zdałem sobie sprawę, że za długo trzeba by czekać na to, aż wszyscy zmądrzeją… Potem zaś zrozumiałem, że to się nigdy nie stanie, że ludzie się nie zmienią, że nikt nie jest w stanie ich przerobić i że nawet nie warto się trudzić! Tak, tak jest!.. To ich prawo… prawo! Tak jest! Teraz już wiem, że włada nimi ten, kto ma siłę ducha i rozum! Kto na wiele się waży, ten ma u nich rację! Kto się ośmiela opluć najwięcej rzeczy, ten jest ich prawodawcą, kto się na więcej waży, ten ma rację największą! Tak było dotychczas i tak będzie zawsze! Tylko ślepiec nie widzi tego!

Do głowy cisnęły mu się jakieś strzępy i urywki myśli, ale mimo wysiłku nie mógł uchwycić i zatrzymać żadnej…