„Café Hiena. Plan odprowadzania”

Prezentujemy fragment opublikowanej właśnie po polsku powieści słowackiej pisarki Jany Beňovej, „Café Hiena. Plan odprowadzania”, nagrodzonej w 2012 roku Nagrodą Literacką Unii Europejskiej. Książkę opublikowało Wydawnictwo „Nisza”

Tytułowa „Cafe Hiena”, to kawiarnia w Bratysławie, w której mieszają się turyści i wyznający filozofię „biernego przetrwania życia” tubylcy. Postacie realne i surrealistyczne. Ta kompozycyjnie rozbita, nielinearna, składająca się z kilkunastu „poszatkowanych” epizodów, krótka powieść opowiada losy czworga młodych przyjaciół mieszkańców bratysławskiego blokowiska i ich skomplikowanych relacji emocjonalnych. Żyją po swojemu. „Nie pracowali w agencji reklamowej, nie chcieli oszczędzać na lepsze mieszkanie i auto. Często widywano ich w ekskluzywnych kawiarniach. Wszystkie zarobione pieniądze przejadali, przepijali i przepalali. Żyli jak studenci (według zasady: jedyne naprawdę zmarnowane pieniądze to te, które się zaoszczędzi)”. Piątym bohaterem, nie tylko tłem, tej historii jest wspomniane bratysławskie blokowisko Petržalka, którego genius loci– jak mówi jeden z bohaterów – polega na tym, że po jakimś czasie każdy zaczyna tu się czuć jak chuj, który w życiu do niczego nie doszedł. Jawi się ono w tej powieści jako labirynt, w „którym czas nie ma znaczenia” i z którego nie ma wyjścia. A nawet gdyby jakieś było, to – pozbawieni jakichkolwiek aspiracji i  woli „lepszego życia”- bohaterowie i tak nie chcieliby go opuszczać. W powieści pełne specyficznego humoru realistyczne opisy przeplatają się z poetyckimi fantazjami, wspomnieniami z dzieciństwa, odniesieniami do literatury.

 ***

Fragmenty powieści

Elfman twierdzi, że genius loci Petržalki polega na tym, że po jakimś czasie każdy zaczyna tu się czuć jak chuj, który w życiu do niczego nie doszedł. Nie udało mu się zatroszczyć o siebie ani o rodzinę. Nie przebił się, nie zdołał wspiąć do domów rozpartych na wzgórzach, na szczycie miasta. Na stokach Palisad i Koliby. Do domuf, tam gdzie jego prawdziwe miejsce. Tam gdzie wypasione, wygrzane auta wrastają ludziom w ciało. Tam gdzie na pewno już na niego czekają i dziwią się, dlaczego spóźnia się na kolację.

 

Temu poczuciu ulegali też goście przyjeżdżający na Petržalkę z kurtuazyjną niedzielną wizytą, pielgrzymi, którzy musieli przez nią przejść, dzieci, które tu uwięzły.

 

(Pewne zjawiska, które można zobaczyć na świecie, przypominają sytuację, kiedy patrzymy na Gorgonę, ale świat nas niestety nie zamienia w kamień.)

 

Elza. Na początku, kiedy byliśmy tylko kochankami, a ja chodziłam na Petržalkę z wizytą, nieraz zdarzyło mi się wystraszyć Iana. Spotykając mnie w nocy w drodze z ubikacji do kuchni, krzyczał z przerażenia, jakby natknął się na ducha. HAAA! Ratunku! – okrzyk faceta, który śpi raz sam, raz z kochanką. Faceta, który przyzwyczajony jest do pustego mieszkania nocą. Pełnego umarłych rodziców i kumpli.

HAAA! – krzyczy na mnie, jakby w końcu przydybał tu trupa. Krzyczy na mnie jak upiór na upiora. Mam cię! Stój, niech ci się wreszcie przyjrzę! Twarzą w twarz. Popatrzmy sobie, strach na stracha, niech zobaczę, kim naprawdę jesteś. A potem zawsze przychodził dzień i śmialiśmy się z tego nocnego strachu. Nawet wtedy, gdy było jaśniejsze niż słońce, że ten śmiech to tylko innego rodzaju HAAA!

…………………….

W ostatnim czasie Rebekę nieustannie coś martwiło. Z całej Czwórki tylko ona jeszcze nie skalała się pracą. Stypendyści codziennie spotykali się w kawiarni, by uzgadniać strategię. Polegała ona na tym, że jedno z nich pracowało i zarabiało pieniądze, a reszta oddawała się twórczości. Przesiadywaniu w kawiarni, chodzeniu po mieście, badaniom i obserwacjom. Walce o życie.

Czwarty w tym czasie fundował Trójce stypendium. Podobnie jak w wypadku innych artystów czyni to Fundacja  Świętej Magdaleny w Toskanii, Instytut Calouste’a Gulbenkiana w Lizbonie, Fundacja Fulbrighta w USA czy hrabina Thurn-Taxis w Duino.

Fundacja Świętej Trójcy miała siedzibę w Café Hiena, przezywanej przez gości Café Vienna. Lokal to był przestronny, a chodzili do niego głównie cudzoziemcy i ludzie zamożni. Trójkę brano tu za studentów. Wciąż trzęśli się z zimna, za lekko ubrani, zagrzewali dłonie od gorących filiżanek, pili co popadnie, stale sobie coś przy tym zapisując albo mażąc w książkach i czasopismach. Od czasu do czasu któremuś z nich zdarzało się z impetem zatrzasnąć książkę i ułożywszy dłonie na grzbiecie, z westchnieniem, nieprzytomnie wpatrywać się w przestrzeń. Pozostali goście wiedzieli wtedy, że właśnie natrafił w tekście na myśl, która nagle całkiem zmieniła jego życie. Czasami któreś z nich podrywało się od stolika i nerwowym krokiem przechadzało po kawiarni. Niecierpliwie bębniąc  przy tym palcami po ustach. Proces twórczy w transmisji na żywo.

 

Dziś Elza czyta w Hienie na głos Plan odprowadzania. Pierwszych dziesięć stron. Po chwili, kiedy powietrze robi się ciężkie od wulgarnych słów, od stołu z ciastkami wstaje kilka starszych pań i dwie rodziny z dziećmi. Na końcu nikt nie klaszcze. Do Elzy podchodzi pani w stroju lila. „Nie mam zwyczaju podchodzić do nieznajomych i mówić im, co myślę, ale muszę pani powiedzieć, że Petržalka wcale aż taka nie jest. Naprawdę nie wiem, gdzie pani mieszka, oszołomów spotyka się na każdym kroku, ale coś takiego! Co to, to nie! Ja pani gwarantuję, że jeśli zostawi pani taki początek, nikt tej pani książki nie kupi. Ręczę za to. A nawet nie jestem nauczycielką”.

Przełożył Marek Kędzierski

 

Jana Benova, urodzona w 1974 w Bratysławie, jest autorką trzech powieści, trzech tomików poezji, tomu opowiadań i zbioru felietonów publikowanych od 2002 roku w dzienniku „SME” pod pseudonimem Jana Parkrová. .