Tragedia Górnośląska

Pamięć o wywózce w 1945 roku tysięcy Ślązaków do sowieckich łagrów na Górnym Śląsku, zwanej Tragedią Górnośląską, jest wciąż żywa. To jedna z najczarniejszych kart w historii tego regionu, jednak poza jego granicami niemal nieznana.

Rok 2015 ogłoszono rokiem pamięci ofiar Tragedii Górnośląskiej a w Radzionkowie otwarto niedawno Centrum Dokumentacji Deportacji Górnoślązaków do ZSRR w 1945 roku.  Zainteresowanym tematem proponujemy lekturę pracy Sebastiana Rosenbauma i Dariusza Węgrzyna, Deportacje z Górnego Śląska do Związku Sowieckiego w 1945 roku, wydanej właśnie przez katowicki oddział IPN, podsumowującej dotychczasowy stan badań na temat tych tragicznych wydarzeń.

Represje rozpoczęły się wraz z wkroczeniem Armii Czerwonej pod koniec stycznia 1945. Do kwietnia 1945 r. z Górnego Śląska wywieziono co najmniej 30 tys. osób – górników, kolejarzy, hutników. Wśród deportowanych byli powstańcy śląscy, żołnierze kampanii wrześniowej, a także członkowie konspiracji antyhitlerowskiej. Dochodziło nawet do takich paradoksów jak w przypadku znanego śląskiego artysty Pawła Stellera, którego autorstwa pomnik ku czci Armii Czerwonej odsłonięto w Katowicach w lutym 1945. Kilka tygodni po tej uroczystości Steller trafił do łagru.

W okresie PRL, temat był oczywiście całkowicie przemilczany. Pamiętali o nim jednak Ślązacy. Nic dziwnego, wskutek tych represji tysiące rodzin straciło dochody, uległo pauperyzacji i rozbiciu, dzieci wychowywały się bez ojców. Traciła też gospodarka, pozbawiona tysięcy fachowców. Już od chwili pierwszych deportacji rozpoczęła się walka o ich powrót, czasami skuteczna. Poza rodzinami interweniowały zakłady pracy i organizacje społeczno-polityczne a nawet komunistyczne władze województwa.
Pierwsi z wywiezionych powrócili do domu po kilku miesiącach. Jednak interwencje w sprawie pozostałych trwały aż do roku 1950. Jedna trzecia deportowanych pozostała na Wschodzie na zawsze.