Rita Baum w Belgradzie

Współczesna Serbia i jej kultura dla większości Polaków to terra incognita. Cieszy więc wyprawa do Belgradu redaktorów wrocławskiego pisma „Rita Baum”, która zaowocowała pasjonującym 34 numerem tego periodyku.

Nie ma w języku polskim przewodnika po Belgradzie. Jest to, o ile się nie mylimy, jedyna europejska stolica, która nie doczekała się omówienia choćby w rodzaju, jak tam dojechać, co zjeść i gdzie się przespać. Dojechaliśmy tam, jedliśmy i spaliśmy. Naszym czytelnikom proponujemy wycieczkę śladem naszych intuicji – to nas przecież zawiodło do Belgradu – Białego Miasta, burzonego 43-krotnie, a jednak wciąż żyjącego- zapowiadają redaktorzy pisma.

I spełniają tę zapowiedź wnikliwie przyglądając się życiu tego miasta a także jego kulturze. Zwłaszcza niezależnej: galeriom, klubom. Prezentują współczesną belgradzką scenę muzyczną. Przedstawiają historię jugosłowiańskiego rocka. Te tematy zresztą mieszczą się w tradycji „Rity Baum”, która od lat konsekwentnie i dogłębnie śledzi zjawiska kulturowe spoza głównego nurtu.

My chcielibyśmy zwrócić  uwagę  na kilka tekstów, które na pewno zainteresują nie tylko miłośników kultury off.

Należy do nich interesujący esej Andrzeja Ficowskiego, w którym autor – relacjonując swoją wizytę w mauzoleum Josifa Broz Tity – symbolu zjednoczonego jeszcze kraju , zarazem „oprowadza nas” po ostatnich dziesięcioleciach historii i Jugosławii, i tego po niej zostało, a także opowiada o stosunku Serbów i innych -ongiś przez niego zjednoczonych – narodów do samego Tity:

Po śmierci Tity Dom Kwiatów odwiedziło prawie 20 milionów ludzi. Marszałek zmarł w Lublanie. Tory, po których jechał pociąg wiozący trumnę z jego ciałem, zalała rzeka łez, większa niż tegoroczna powódź. Jeszcze kilka lat później dzień odejścia największego syna jugosłowiańskich narodów w godzinie jegośmierci czczono syreną, w szkołach przerywano lekcje. Po latach to uczucie straty uformowało w umysłach bałkańskich tęsknotę nazwaną „jugonostalgią”.

Do postaci Tity i jego mauzoleum powraca także w swoim przewodniku po współczesnym Belgradzie Marcin Czerwiński.

Kluczowy moment w niedawnej  historii Serbii przybliża nam Tomasz Kontek w tekście o wszystko mówiącym tytule: Trzeci naród, czyli jak studenci obalili Miloševicia.

Z prezentowanego zaś w numerze ciekawego bloku utworów serbskich poetów i pisarzy polecamy szczególnie prozę o jugosłowiańskim gułagu dla kobiet, zmarłej w 2011 roku Ženi Lebl  i szkic Magdaleny Petryńskiej prezentujący sylwetkę autorki.

Pisząc o najnowszej Ricie Baum nie można nie wspomnieć o tym, co w niej najważniejsze, czyli przewijającym się wątku, od którego robi się zimno, czyli tematu powolnej „putinizacji” Serbii… Nie będziemy jednak  tego wątku tutaj rozwijać. Odsyłamy do pisma. Naprawdę warto.

ms