O kompromitacji starzenia się

 

Patrycja Spychalska o kandydującej do Nagrody „Angelus” książce Emila Hakla – jednej z największych gwiazd czeskiej literatury

Krótka powieść Emila Hakla „Zasady śmiesznego zachowania” mogłaby z powodzeniem robić za coś w stylu „Pamiętników Bridget Jones” dla zbliżających się do pięćdziesiątki nieustatkowanych nadwrażliwców. Mogłaby – tylko i wyłącznie pod warunkiem, że utrzymałaby ten sam mikry poziom intelektualny jak angielski pierwowzór. Na szczęście jest na odwrót.

Powieść składa się z trzech części. W pierwszej spotykamy bohatera tuż przed jego debiutem w roli skoczka spadochronowego z paralotni (tak to się chyba nazywa). Inicjacja odbywa się w asyście dwóch wielkomiejskich trzydziestolatków, czerpiących radość zarówno z samego sportu jak i obserwacji niezdarnego starszego kolegi. Druga część, to historia choroby i śmierci ojca naszego bohatera. Opowiedziana z zachowaniem wszelkich detali jakich doświadcza człowiek, który traci tu i teraz kogoś bliskiego. Nie ma tu patosu, ani wielkich gestów. Nikt nie wypowiada sentencji o wadze definicji konstrukcji życia i świata. Śmierć dzieje się, a scenariusz przez nią napisany ma w głębokim poważaniu oczekiwania widza i jego uczucia. W trzeciej części, bohater wraz z dwójką swoich młodszych znajomych (których poznajemy w pierwszym epizodzie) wyrusza do Rumunii, do delty Dunaju, chcąc rozsypać prochy zmarłego ojca w Morzu Czarnym.

Krótko ujmując „Zasady śmiesznego zachowania” to historia o stawaniu się. Nie tylko młodość ma przywilej przeżywania kompromitacji na progu dorosłości. Tych wszystkich zabawnych, gorzkich wydarzeń i decyzji, które potem przechodzą do magazynu uśpionej pamięci lub zamieniają się w oswojone anegdotki, które opowiadamy o innych lub w chwili potrzeby autoironii – o sobie. Przekroczenie pięćdziesiątki, pożegnanie ze światem – czasem irytującym, ale dobrze znanym, a co za tym idzie oswojonym, bywa równie bolesne. Choć w tym wypadku mamy do czynienia z innego rodzaju stresem. Łatwo jest podzielić etapy życia na dzieciństwo, młodość, dorosłość i starość. Trudniej uchwycić moment przejścia. Więcej jest zdecydowanie świadectw – również w literaturze – analizujących i skupiających się na utracie dzieciństwa, młodości. A co z dorosłością? Czy jest to twardy fundament, na którym z godnością budujemy zamek starości? W naszych czasach nie jest to łatwe zadanie. Być może nigdy nie było, tylko wymagania stawiane przeżywaniu „godnej starości” tworzyły pewne uproszczenia lub blokady.

Bohater Emila Hakla nie wylewa łez nad odchodzącą młodością, zdecydowanie bardziej frapuje go relacja z życiem i jego miejsce w nurcie tego życia. Obserwuje też młodszych od siebie o dwie dekady towarzyszy, odnotowując ich zachowania, powiedzonka i postawy jak wprawny etnograf. Podsumowując różnice między swoim pokoleniem, a tym dla którego życie zaczęło się daleko po 89 r. zauważa mniej więcej tak: to co u nas było krzywe, oni mają proste. To co my mieliśmy proste, oni tego nie mają w ogóle. Być może to jedna z najlepszych puent charakteryzujących różnice między tymi dwiema grupami wiekowymi.

Patrycja Spychalska

Emil Hakl – „Zasady śmiesznego zachowania”, przekład Julia Różewicz, WydawnictwoAfera, 2013