Głosy o Olegu Pawłowie

Powieść Olega Pawłowa „Opowieści z ostatnich dni” za którą otrzymał Angelusa była w Polsce recenzowana wielokrotnie. Prezentujemy fragmenty recenzji Anny Olmińskiej z Kultury Liberalnej, Katarzyny Trzeciak z Tygodnika Powszechnego i Wacława Holewińskiego.

Anna Olmińska pisała: „…przesłanie „Opowieści…” jest uniwersalne, a przy tym intrygują one swoją egzotyką. Opis karagandyjskiego mikroświata jest realistyczny, szczegółowy i przekonujący, a w dodatku napisany z dystansem i dowcipnie, bo Pawłow umie opowiadać lekko o rzeczach naprawdę trudnych, używając przy tym nie zawsze oczywistych elips. W jednym miejscu pisze na przykład: „Mogę […] powiedzieć na podstawie własnego doświadczenia, że z melancholii na tej planecie leczy tylko obcowanie z pięknem” (KT, s. 442), czyli… z pielęgniarką; w innym: „Serce i dusza Ilji pracowały na wódce” (SB, s. 15).
Poza tym, co zachował Wiktor Dłuski w polskim przekładzie, fraza Pawłowa pozostaje zrytmizowana i poetycka, jak chociażby w zdaniu „Wiele rzeczy zniszczył ten buran w Karabasie, nie poznali osady żołnierze, kiedy wyszli na światło dzienne, ale wszyscy się cieszyli i nie było sposobu, by tę radość stłumić, bo znużyło ją czekanie w głębi ludzi” (SB, s. 172). Trochę jak nasz rodzimy Myśliwski, tyle że u Pawłowa akcja jest nieco szybsza i więcej jest dialogów.
Nie bez przyczyny prozę pisarza wyróżniono nagrodą Sołżenicyna (2012) – notabene pisarza, którym Pawłow również jest zafascynowany – za przebijające z niej poetycką siłę i współczucie, za jej konfesyjność oraz za to, że jest świadectwem „artystycznego i filozoficznego poszukiwania sensu ludzkiego istnienia w skrajnych warunkach” [5]. Nie bez przyczyny też Wiktor Dłuski powiedział w jednej z radiowych audycji, że „przeczytanie tej książki zostawia jakiś ślad w człowieku” [6]. Rzeczywiście coś w tym wszystkim jest. Może to odrobina zdrowego mistycyzmu autora sprawia, że jego książka trafia w czułą strunę? A może jego spory bagaż doświadczenia życiowego i wynikających z niego wartościowych przemyśleń, którymi Pawłow dzieli się z czytelnikiem, nie bojąc się krztyny moralizatorstwa? Najprawdopodobniej i jedno, i drugie”.

Katarzyna Trzeciak, Tygodnik Powszechny: „Autor często podkreśla, że nie lubi współczesnej rosyjskiej literatury, bo jest dla niego kłamstwem i parodią, nie mówi niczego istotnego o świecie i człowieku. Pisać – jak sugerują „Opowieści z ostatnich dni” – warto jedynie śmiertelnie serio, co oczywiście nie oznacza, że nie ma tu miejsca na komizm ludzkiej egzystencji, rozpiętej pomiędzy wzniosłymi pragnieniami a instynktami przetrwania. Surowa przestrzeń kazachskich stepów sprzyja realizacji tego postulatu, a konstrukcje bohaterów ją zaludniających ilustrują powinności prawdziwej literatury. Zdaniem Pawłowa w obliczu kresu pewnych historycznych, jak się okazuje, konstrukcji, możliwe są trzy drogi – poświęcenie, zbrodnia i świętość, czyli trzy warianty biografii, które realizują kolejno Chabarow, Matiuszyn i Alosza. W ten sposób Oleg Pawłow może myśleć o sobie jako o twórcy idącym na przekór literackim modom, który dodatkowo, z właściwą swojej prozie nutą elegijności, deklaruje osobność w świecie współczesnej literatury rosyjskiej. „Opowieści z ostatnich dni” to manifest uniwersalności literatury, czego konsekwencje, zarówno pozytywne, jak i negatywne, widać na każdym kroku”.

Wacław Holewiński (pisarze.pl): „Zastanawiałem się, czytając ten gruby tom, gdzie jest wspólny mianownik wszystkich jej bohaterów. To okrucieństwo, niewiara w człowieka, w jakąkolwiek szansę nawet nie na godne życie – na jakiekolwiek. Pawłow, każdym zdaniem, czasami rzeczywiście dowcipnym, jak wtedy, gdy dwu żołnierzy odgrywa swe dziwne role w wojskowym prosektorium, zjeżdża niżej i niżej. Człowiek, zdaje się mówić, to bydlę gorsze niż przypuszczacie.
Okrutna to literatura, chyba bez odpowiednika w naszej czy zachodnioeuropejskiej, ale też wciągająca, ciekawa, czasami powodująca zaciśnięcie pięści. Czasami zgrzytanie zębami. Ale dobra literatura tak ma. Tylko dobra”.