Leszek Szaruga – Na niepodległość Ukrainy

Przedstawiamy  krótki szkic Leszka Szarugi poświęcony „potyczce poetyckiej” na temat Ukrainy, którą stoczyli dwaj znakomici rosyjscy poeci Josif  Brodski i Igor Biełow.  Tekst pochodzi z wydanego w lipcu, nakładem Instytutu Książki, zbioru szkiców i felietonów „Przetwarzanie międzymorza”. Tematem wiodącym książki jest współczesność Europy Środkowej i jej obraz w literaturze. 

 

 

 

 

 

 

 

 

Leszek Szaruga

     NA NIEPODLEGŁOŚĆ UKRAINY

 

 Josif BRODSKI

 

NA NIEPODLEGŁOŚĆ UKRAINY

 

Drogi Karolu XII, bitwa pod Połtawą

Chwała Bogu, przegrana. Graserką chropawą

Mówił, że czas pokaże, jego mać, ruiny,

Kość pośmiertnej radości z posmakiem Ukrainy.

 

To nie trawnik–widmo, skażony izotopem.

Żółto-błękitny Lenin ponad Konotopem,

Skrojony z płótna, widać, przysłała Kanada,

Za darmo i bez krzyża, lecz chachłom wypada.

 

Gorzki wszy karbowaniec, ziarnek w garści pełno.

Nie nam, Kacapom, wolno zarzucać im niewierność.

My sami, tak jak oni siedem lat w Riazaniu

Katorgi smak czuliśmy żyjąc na wygnaniu.

 

Mówmy, dźwięków materię pauzami znacząc surowo:

Krzyż wam na drogę, chachły, po liżniku droga.

Idźcie strojni w żupany, by nie rzec – w mundury,

W rosyjskie trzy litery, w świata cztery strony.

 

Niechaj teraz w lepiance chórem z wami Hansy

z Lachami zrobią porządek, pohańcy.

Jak leźć w pętlę, to razem, zupkę jeść pospołu,

A milej w pojedynkę kurę gryźć z rosołu.

 

Żegnajcie, chachły, razem żyliśmy – i z oczu!

Splunąć by w Dniepr, być może jeszcze się wstecz potoczy.

Brzydzicie się godnie nami, znudzeni, znużeni swą męką,

Rozłączonymi węgłami, wielowiekową udręką.

 

Źle nas nie wspominajcie, waszego chleba, nieba

Nam, gdy stłoczycie makuchy, fałszywego nie trzeba.

Nie ma co krwi psuć czy rwać na piersi koszuli,

Skończyła się, widać, miłość, jeśliście ją czuli.

 

Coś zagrzebano zbytnio motyką w rwanych korzeniach.

Was rodził grunt, czarnoziem płodny, ziemia,

Wystarczy rozhuśtać prawa, szyć jedno i drugie w znoju.

Ta ziemia wam nie daje, w tym błocie, spokoju.

 

Oj, wy łąki, arbuzy, piękności, stepy, pielmienie,

Więcej chyba tracili ludzi niż grosza w kieszeni.

Jakoś się przebijemy. A łzie, co w oku się kręci,

Nikt nie nakazał, by trwała do drugiej okazji w pamięci.

 

Z Bogiem orły, kozacy, hetmani i gieroje,

Lecz kiedy umierać wam przyjdzie, hultaje i buhaje,

Będziecie rzęzić, czepiając się skraju materaca,

Te strofy Aleksandra, a nie brednie Tarasa.

           Tłum.: Leszek Szaruga

 

Igor BIEŁOW

 

NA NIEPODLEGŁOŚĆ UKRAINY

(remake)

 

…Majdan na twoich oczach zwyciężył, a ty pozostałeś takim, jak byłeś.

                                            Jelena Gieorgijewskaja

 

Mój drogi Rosjaninie, na luksusów targu

bitwę przegrałeś zanim wyszedłeś z letargu.

Zbyt późno by szlochać, rozbijać witryny –

nie masz już ojczyzny, tym bardziej Ukrainy.

 

Nie stałeś tygodniami na lodowatym Majdanie,

żywcem gniłeś, korzenie zapuszczając w dywanie,

igrzysk obraz na zmysły twoje miło się rzuca,

sztucznym śniegiem zapchałeś swe gardło i płuca.

 

Wbili ci się po serce twoi szefowie żule,

a serca swego ni razu nie wystawiłeś na kule.

W snach twoich nie szalały kuby ognia i dymu –

cóż, rozgrzebujesz widelcem robaczywy miąższ Krymu.

 

Z ekranu miód się leje, lecz nie czujesz słodyczy –

kijowska sztaba twardo twoje zęby liczy

tam, gdzie na zimnym placu, w sklepach oraz barach

całą dobę lśni słońce w benzyny oparach.

 

A przecież byłeś kiedyś bitnikiem i bradziagą,

wielofunkcyjnym aniołem z niezbyt piękną flagą,

spać byś nie mógł z władcami domen na jednej podłodze

wierzącymi, że po kolana im sięga Czarne Morze.

 

No a teraz, gdy jesteś już dwa razy starszy,

oklaskujesz rodzimą piechotę w marszu.

Wieczny student, walący konia po ciemku,

cóż pozostawisz swym ukochanym i potomkom?

 

…To wszystko do siebie mówię, w lustro przed nocą patrzę:

cienie, jak trupie plamy zdobią wodną taflę,

milcząc leżę na gruzach pozostałych po człowieku,

który los swój wyciągnął na samym początku wieku.

 

Wyobrażeniom, myślom, pieśniom i rozmowom

zatykam gębę zmiętą flagą trójkolorową,

i tylko pion zachowuję, na nogach się trzymam,

chociaż portwein „Ałuszta” płynie w moich żyłach.

 

Jeżeli wyjdą z mody w szyku bojowym spacery

zanim w łóżkach pomrzemy niczym bohatery,

skończy się wszystko, cierpienie, czas i moc pieniędzy,

deszcze, walidol oraz w cudzym wierszu wersy.

 

A jeśli tak – trzeźwiejąc, z igły złazimy

i łzami okna wielkich monitorów czyścimy,

i nasz statek – filozoficzny, dla Rosjan swojski –

zatopi łódź podwodna „Josif Brodski”.

 

Tłum.: Leszek Szaruga

 

   ROSYJSKI KOMPLEKS UKRAIŃSKI

W eseju poświęconym porównaniu postaw Zbigniewa Herberta i Josifa Brodskiego pisze Irena Grudzińska-Gross: „Odrzucenie imperium sowieckiego z całą jego brzydotą i szarością nie oznaczało dla Brodskiego odrzucenia imperium rosyjskiego, a przede wszystkim jego kultury”. Rzecz jasna, nie można powiedzieć, że cała rosyjska kultura jest kulturą imperialną, niemniej jednak nawet tacy herosi rosyjskiej literatury jak Nikołaj Gogol, odczytywany przecież jako krytyk systemu, nie cofali się przed składaniem władzy hołdowniczych adresów. Nie ulega też wątpliwości, że w wielu wypadkach właśnie utożsamienie się z imperialną Rosją nie tylko dawało artystom poczucie satysfakcji, ale też prowadziło do demonstrowania mniej lub bardziej zjadliwej arogancji wobec obcych, w szczególności zaś wobec ludów przez Rosję zniewolonych.

Tak właśnie ma się rzecz ze stosunkiem Brodskiego do Ukrainy i Ukraińców. Używanie w wierszu pogardliwego określenia „chachły” jest tego bodaj najdobitniejszą manifestacją. Uznanie z kolei, że ich literatura – w tym wypadku twórczość Tarasa Szewczenki – w zasadniczy sposób jest mniej wartościowa od rosyjskiej, tu reprezentowanej przez Aleksandra Puszkina, jest wyrazem jeśli nie poczucia wyższości, to w każdym razie niezdolności przyjęcia do wiadomości, iż jest to twórczość wysokiego lotu.

Dlaczego tak się dzieje? Jednym z powodów w wypadku Ukrainy jest swoisty kompleks, jaki odczuwają Rosjanie wobec swych pobratymców. Pisze Brodski o „rwanych korzeniach” dziejów ukraińskich. To prawda, ale to przecież skutek opresji, jakiej te dzieje poddawano w ciągu wieków. Prawdą jest jednak i to, że często w omówieniach tych dziejów mamy do czynienia ze swoistym szwindlem językowym, jak choćby wtedy, gdy prezydent Putin mówi o tym, że Kijów jest „matką ruskich miast” dając tym samym do zrozumienia, że w zasadniczy sposób dzieje ziem ukraińskich to kolebka dziejów Rosji. Określenie „ruski” nie jest jednak przecież jednoznaczne z określeniem „rosyjski” – Rosja jest tworem historycznie późniejszym, młodszym. I to jest podstawą jej kompleksu wobec Ukrainy. Nie przypadkiem przywołuje Brodski miasto Konotop: tam odbyła się w roku 1659 bitwa uważana za największe zwycięstwo wojsk ukraińskich nad rosyjskimi – tu pojawia się nad miastem Lenin jakby unieważniając w ten sposób dawny triumf Ukraińców. Z kolei bitwa pod Połtawą w roku 1709 to rozgromienie przez Rosjan wojsk szwedzkich sprzymierzonych z ukraińskimi, a jednocześnie zwycięstwo, które, po późniejszej przewadze nad Napoleonem, stanowi wejście Rosji na „europejskie salony” i uczestnictwo w klubie (Kongres Wiedeński) decydującym o porządku na kontynencie (po Jałtę włącznie).

Każdy, kto przeglądał podręczniki historii literatury ukraińskiej i rosyjskiej wie, że obie zakorzenione są w literaturze staroruskiej, wszakże niewielu wie, że jeden z zabytków tego piśmiennictwa, „Słowo o wyprawie Igora”, Ukraińcy czytają w ruskim oryginale, Rosjanie zaś w przekładzie na język rosyjski. Tu więc pojawia się kwestia kompleksu młodszego brata, który nie z ducha jest, lecz jedynie z ciała. Mamy tu do czynienia z sytuacją podobną do ej, jaką komentował w liście do Galatów św. Paweł mówiąc o prześladowaniu Izaaka przez Ismaela: „Ale jako na on czas ten, który się był urodził według ciała, prześladował tego, który się był urodził wedle ducha, tak się dzieje i teraz”. Pierworództwo Rusi jest tyleż niezbywalne, co niewygodne: należy zatem, co czynią Rosjanie od trzech stuleci, traktować Ukraińców, owych „chachłów”, jako starszych, lecz przecież nie w pełni rozwiniętych, niepełnosprawnych braci, których postępowaniem oni muszą kierować. Taką postawę demonstruje Brodski.

Wiersz Biełowa nie jest tylko odpowiedzią na utwór Noblisty – jest zakwestionowaniem tego, co trafnie w roku 1914 opisał Lenin w tekście zatytułowanym „O dumie narodowej Wielkorusów”. Wewnętrzna krytyka takiej postawy – widoczna wszak jeszcze w „Liście filozoficznym” Czaadajewa (uznanego oficjalnie za człeka niespełna rozumu, skazanego na ówczesne „psychuszki”) – traktowana jest w Rosji z zasady jako akt niewierności i odstępstwa, co nie znaczy, że jest zjawiskiem rzadkim, niespotykanym, zawsze jednak jest aktem cywilnej odwagi.