Pisarz i Putin. Reaktywacja

Miał ojca pół Rosjanina, pół Ukraińca, matka była Tatarką. Jest pisarzem science-fiction a z zawodu psychiatrą. Kiedyś mieszkał w Ałma Acie. Dzisiaj w Moskwie. Zasłynął powieścią „Nocny patrol” na podstawie której w Rosji nakręcono kultowy film „Straż nocna”. Obraz zarobił 16 milionów dolarów, a produkcja kosztowała „tylko” cztery miliony.

Całkiem niedawno ten urodzony w Kazachstanie pisarz stwierdził w mediach, że rozpoczyna bojkot Danii. Powód oczywisty. W kopenhaskim ogrodzie zoologicznym zamordowano żyrafę. Parę tygodni temu ogłosił z pompą, że w obliczu tego co dzieje się na Ukrainie zabrania tłumaczenia swoich książek na ten język.

Wiadomo o kim mowa. Siergiej Łukjanienko. Tak, to ten sam o którym jakiś czas temu pisaliśmy na naszym portalu. Kilka dni temu można go było zobaczyć na słynnej konferencji prezydenta Rosji podczas której odpowiadał on na pytania mieszkańców kraju.

Otóż, w pewnym momencie i Łukjanienko zadał pytanie Putinowi: Głos Rosji nie jest słyszalny na Zachodzie. Co zrobić- pyta z troską pisarz, żeby zdanie Moskwy było uznane (respektowane)? Putin coś tam po swojemu definiuje, nie warto nawet przytaczać te opinie. Ale nagle wymiana zdań między nim a pisarzem dotyka sedna. Czy tłumaczyć książki na ukraiński czy nie? Putin nie ma wątpliwości: Nie chodzi o to, by nie wydawać książek na Ukrainie, to nie jest dobry pomysł.

I co mówi Łukjanienko? – Dobrze, przemyślę to.

A więc to był tylko blef? Podobnie jak z żyrafą? A więc pisarz jednak będzie jeździł do Danii i wydawał książki w Kijowie. Wszyscy odetchnęli z ulgą…